|
Ha! już takie długie włosy mam, że widać kucyk spod czapki fot. T. |
Startowałam w pierwszym, biegłam jako zajęczyca w drugim to zapisałam
się też na trzeci. Bieg Morskie Oko to pomimo super nazwy nie krosówka w
Tatrach tylko dwie pętelki po parkowych alejkach na warszawskim Mokotowie.
Zacznę od gratulacji! Dziś zajęcowałam G. chciała złamać 30 minut. I
udało się! KGB rulezz!!!
Sam bieg, ta sama trasa jak zawsze (albo ja zmian nie zauważyłam). Na
szczęście organizatorzy czytają posty (nawet te krytyczne, które wycinają ze
swojego FP) i tym razem meta była na miejscu mety, czyli pod balonową bramą a
nie kilka metrów dalej. Niestety coś co dla biegaczy dość ważne ilość toalet – pięć
na bieg dla kilkuset osób to zdecydowanie za mało. Nie było też podziału na
strefy czasowe. Z jednej strony wiem, że
niestety nie wszyscy ich przestrzegają ale zawsze trochę to ułatwia, a
tutaj start był naprawdę wąskim gardłem. I co tym razem, jako zajęczycy
najbardziej mi utrudniało to brak oznaczeń kolejnych kilometrów. GPS nie
odpalił, podobno to pobliska ambasada „zagłusza”. Nie wiem ile w tym prawdy
wiem, że to było wyzwanie biec na określony czas bez oznaczonych kilometrów,
bez widocznej na zegarku prędkości. Tutaj coś czego nie lubię czyli dwie pętle
były znacznym ułatwieniem – miałam śródczas!
|
Przed startem KGB fot. T. |
|
Dajemy! fot. T. |
|
Lansik - buty The Notrh Face w kolorze bluzeczki KGB fot. T. |
|
KGB rulezz - gratki dla życiówki!!! fot. T. |
|
Na mecie - sprawdzam czas - netto JEST!!!! zajęczyca wykonała zadanie fot. T. |
Tyle minusów a teraz plusy. Kameralny bieg, miła atmosfera przed
startem. Jakoś nikomu deszcz nie przeszkadzał. Profesjonalni wolontariusze na
mecie – każdemu wieszali medal na szyi i gratulowali. Takie małe, cieszące
szczegóły. Na mecie woda o dużej zawartości magnezu, za którą nie przepadam.
I co? I pewno w czwartej edycji też wystartuję, bo G. chce kolejną
życiówkę wykręcić a ja się przyzwyczaiłam, że w wakacje biegam w tym parku.
III edycja przeszła do historii. II wyglądała tak – relacja TUTAJ, a I
tak – relacja TUTAJ
Komentarze
Prześlij komentarz