TRYB JASNY/CIEMNY

Regeneracja w Hiltonie

Piękny basen, wciąż szpanuję bransoletką z Suszu, super jacuzzi i pyszny omlet i tak doszłam do siebie fot. D.Szymborska
Oj jak dawno to było, gdy wygrałam w Biegu Wawerczyka karnet na basen i siłownię w nowo otwartym Hiltonie przy Wale Międzyszyńskim. W międzyczasie raz tam już byłam, ale nic nie działało, nie było ciepłej wody itp. W ramach przeprosin dostałam zaproszenie na śniadanie. A dziś był idealny dzień by je wykorzystać. Po wczorajszym starcie boli mnie dosłownie WSZYSTKO. Po maratonie ciężko chodzić, bolą żebra a schody stanowią nie lada wyzwanie. Po triathlonie boli wszystko. Najgorzej było z dłońmi, chyba tak bardzo bałam się „kocich łbów” na trasie, że zbyt mocno ściskałam kierownicę, albo to może od kurczowego trzymania się pomostu przed startem….Nie wiem, ale dopiero dziś dłonie wróciły do normalnego działania.

Dziś poranek dla siebie. Najpierw małe rozpływanie w 22 metrowym basenie z dosalaną wodą, potem masaże. Wreszcie jacuzzi na zmianę z łaźnią parową i lodem. Ha! To była regeneracja i relaksacja. W basenie przez chwilę jeszcze pływał jeden pan ale strefa łaźniowo bąbelkowa była tylko dla mnie. Odżyłam.


Mało? To jeszcze sobie na śniadanie poszłam. A co! Suplementacja też ważna. Ja wierzę w moc omletów. One pomagają na wszystko i dzięki nim odzyskuję i nabieram siły. Dlatego zamówiłam sobie omlet z różnymi warzywami i serem wędzonym. Pycha! Że też nigdy nie zrobiłam z takim serem. Jak to niektórzy piszą, „do powtórzenia”.

Potem kawa na tarasie i….powrót do rzeczywistości. Tydzień się zaczął. A ja odzyskałam trochę sił, i wszystko aż tak nie boli…tylko tak trochę!

Komentarze

  1. gratuluję ukończenia triathlonu ;) też mam zamiar kiedyś go pokonac!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa