Doping – jestem za!
Tak, tak jestem za dopingiem!! Ba nawet bardzo go potrzebuję!
Przedwczoraj biegłam BW – i smuteczek dopingu prawie nie było. W jednym
miejscu, opłacony, promocyjny przez pomarańczowy bank. Trochę ludzi na kładkach
dla pieszych (głównie fotografowie), przy samej mecie trochę kibiców. Nie wiem
jak organizatorzy wyliczyli Maszeruje Kibicuje ale biegnąc na 65 minut nie
miałam komu piątek przybijać.
Doping jest ogromnie ważny. Serio! Uwielbiam jak jest głośno, gdy bębny
wybijają rytm, wreszcie gdy ktoś krzyczy moje imię! To tak jak z napojem
energetycznym, żelem z glukozą – człowiek dostaje dodatkową dawkę energii.
Takiej najzdrowszej bo z wnętrza swojego organizmu a nie z batonika czy żelu.
Podobnie było w czasie orlenowskiego maratonu, Ursynów szalał, reszta w
ogóle zdawała się niezauważać biegaczy, no może ewentualnie ponarzekali, że
korki są i tyle.
Myślę, że brak kibiców wynika z prostej przyczyny ludzie nie wiedzą, że
kibicowanie jest świetne, daje masę radości, bywa wyczerpujące…. A nie wiedzą
bo nigdy nie kibicowali.
Jesienią, zimą, będą kolejne biegi to tak zwane pole do popisu dla
biegaczy – każdy namawia jedną osobę do kibicowania. Efekt – wszystkim będzie
się fajniej biegało, kibice nie będą czuli się dziwnie – to nie będzie jedna
osoba ale tłum – będziemy się dobrze bawić.
Dla wciąż nieprzekonanych podaję powody dlaczego warto zostać kibicem
na trasie biegowej:
·
widok przebiegającej ukochanej
osoby, która szuka nas w tłumie na umówionym kilometrze – bezcenne
·
podanie wody, wykrzyczenie imienia
„naszego biegacza” – zdarte gardło i wielka radość
·
klaskanie, gwizdanie, machanie –
efekt natychmiastowy – wszyscy biegacze przyśpieszają, a ci co mieli zwolnić
albo się zatrzymać gnają dalej
Powody dla których warto mieć kibiców na trasie:
·
cudownie zobaczyć ukochaną osobę,
która wprawdzie nie biegnie z nami ale JEST dla nas
·
woda, żel a może gąbka od
ukochanego to cudowny prezent
·
nie można zwalniać, trzeba biec przecież
kibice na nas liczą – my im pokażemy jak się bije życiówki!
To co widzimy się na trasie zawodów, prawda? Po stronie biegowej i za
barierką!!!
Z Biegnij Warszawo i kibiców na trasie najbardziej zapadli mi w pamięć... starsi ludzie. Może nie skakali, ani nie krzyczeli, ale klaskali i emanowali taką energią, że uśmiech nie schodził mi z twarzy. Piątki przybijałam tylko w jednym miejscu - na zakręcie przy Palmie. I w tym samym miejscu jeszcze machałam do pań z pomponami, a one mi odmachiwały i to było superanckie :D.
OdpowiedzUsuń