Przegonić raka – relacja i FOTO
Po różowych skarpetkach mnie poznacie fot. T. |
Przegonić raka
Już po biegu. Czy raka przegoniłam to nie wiem, ale nabiegałam swoje.
Podobnie jak około tysiąc innych ludzi. Idea, akcja super, organizacja niestety
pozostawiała wiele do życzenia. Po kolei. Towarzyska kolejka do łazienek –
można się naplotkować z koleżankami. Rozgrzewka. Pierwszy raz weszłam na trawę
boiska na Agrykoli. Na bieżni jestem dość często, ale na trawa – rzecz święta.
Dyrektor Agrykoli i jego ludzie pilnują, żeby po niej nie chodzić. Tak naprawdę
to zrozumiałam dlaczego, gdy zaczęłam przygotowywać filmy biegowe. Spędzamy
dużo czasu na bieżni i dzień w dzień obserwowałam ile pracy wymaga to by
„trawka ładna była”. A tutaj tłum biegaczy depcze….
Rozgrzewka i start
Po rozgrzewce punktualny start. Mieliśmy do przebiegnięcia 5 pętelek. I
tutaj zaczął się problem. Organizator nie powiedział biegaczom, o tym, że
wolniejsi ustawiają się z tyłu. Ci z plecaczkami, piętnastoma kilogramami
nadwagi stanęli z przodu. Nie mam do nich pretensji, z tego co mówili, to
często był ich pierwszy bieg, bo cel, bo rak, bo ważne. To cudowne. Jednak w
imprezie na 1000 osób chodzi o dobrą zabawę dla wszystkich. Ruszyliśmy. Naiwnie
myślałam, że jak to się mówi bieg się rozciągnie. Może i się rozciągał ale za
chwilę zaczęło się dublowanie. Osoby wolniej biegnące albo idące schodziły na
prawo, czyli zachowywały się super, tylko jak ich było bardzo dużo to i tak
blokowały trasę. I znów jeżeli to miała być dobra zabawa, to alejka musi być
szersza bo inaczej ci co idą gniotą się z prawej, ci co biegną gniotą się z
lewej.
Zapętlona
Do tego można było się pogubić ile kółek robić, ja o mały włos nie
pobiegłabym kolejnego (nadliczbowego), na szczęście popatrzyłam na zegarek.
Uff.
Medal
Na mecie medal. Uwielbiam medale. To takie miłe pamiątki. Dlatego nie
będę się użalać, że brzydki, że to tylko plakietka doklejona do kupnego medalu.
Był na mecie, wolontariuszka włożyła mi go na szyję i było bardzo miło. To się
liczy.
Wywiad
Potem wywiad dla Polskiego Radia. Woda i do domu. A jeszcze po drodze
były ciastka dla tych co już nabiegali. Potem kolejna wpadka organizacyjna, by
wyjść z Agrykoli trzeba było przejść przez trasę biegaczy. Poczekaliśmy tak by
nikomu pod nogi nie wejść.
Kasa
To co cieszy (bo mam nadzieję, że tak jest naprawdę) to, zebrane pieniądze.
Zawsze się cieszę jak moje wpisowe to nie czyjś zarobek tylko pieniądze
przekazane do prężnie działającej fundacji.
Przeganiamy za rok?
Mam nadzieję, że to nie był ostatni bieg, bo jest co przeganiać bo dużo
osób choruje na raka. Chciałabym tylko, żeby organizatorzy wzięli pod uwagę tych,
którzy chcą biegać i nie rezygnując z tych, którzy chcą wziąć udział w
imprezie, przygotowali imprezę dla wszystkich. Bo przecież o dobrą zabawę
chodzi! Podsumowując, idea biegu super. Temat trudny a ujęty biegowo bardziej czytelny. Organizacja dobra tylko zupełnie nie przemyślana.
Medale fot. D.Szymborska |
Jesiennie i pięknie fot. T. |
Ostatnie kółko fot. T. |
Wywiadu się udziela fot. T. |
Medal i ja fot.T. |
Niesklasyfikowana
Właśnie wysłałam reklamację do organizatorów biegu bo…według
nieoficjalnych wyników biegu nie ukończyłam….na szczęście mam odczyt z zegarka
i reklamacja czeka na rozpatrzenie!
minęłaś mnie na trasie;-) ja też według organizatorów nie ukończyłam biegu...
OdpowiedzUsuńnapisz reklamację, to, że trasa była źle zmierzona nie jest winą biegaczy! powodzenia ja czekam spokojnie na rozpatrzenie mojej....
Usuńhttp://oneginetatopa.blogspot.com/2013/10/przegonic-raka-bieg-ktorego-nie.html
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńEch, nie można edytować wpisów - trudno. Chciałam tylko ładnie zapytać się o to, czy byłaby możliwość żebyś z wyprzedzeniem dawała cynk o takich biegach żeby było można się na nie zapisać.
Usuńbędę o tym pamiętać:) bo często mi się wydaje, że jak napiszę na FB to wystarczy a nie wszyscy przecież tam zerkają.
Usuń