Jak się zorganizować czyli wpisać biegania i ćwiczenia w harmonogram dnia
Drugie śniadanie fot. D.Szymborska |
Cokolwiek robimy to zawsze trzeba planować. Bieganie ma tą cudowną
zaletę, że (przynajmniej teoretycznie) można wyjść na trening o dowolnej porze.
I tutaj zaczynają się schody, każdy, kto trenuje wie, że to tylko teoria. Dla
mnie widełki czasowe robią się całkiem wąskie – nie chcę sama biegać po ciemku,
to po pierwsze, nie wyjdę na trening zbyt bardzo najedzona, to po drugie. I tym
sposobem, teraz gdy dzień jest krótki zostaje niewiele czasu. Gdy do tego
dojdzie jeszcze gimnastyka, którą również można zrobić „kiedykolwiek” to dzień
wydaje się być za krótki. Z gimnastyką jest o tyle łatwiej, że stabilizację
można zrobić gdy na dworze jest ciemno, jednak płotków nie trzymam w salonie,
ani też nie rzucam piłką lekarską w swoją ścianę w kuchni więc kiedyś trzeba
znaleźć czas na dojechanie do sali gimnastycznej.
Po co o tym piszę? Bo zastanawiam się co jeszcze mogę ulepszyć w swoim
planie. Teraz jestem na konferencji, zjadłam już drugie śniadanie, popiłam
izotonikiem, wcześniej ćwiczyłam. Wyglądam normalnie, tylko bardzo chce mi się
spać, a do tego jeszcze się pocę więc zastanawiam się kiedy makijaż spłynie…..
Moje hinty dotyczące wpisywania treningów w „normalne życie” są takie:
·
Deszcz, niska/wysoka temperatura
to nie są czynniki, które mnie w domu zatrzymają. Nie ma czekania „aż się
ociepli”, „aż przestanie padać” – jest godzina, dwie do dyspozycji to trzeba ją
wykorzystać
·
Zawsze suche ubrania biegowe, na
szczęście jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że mam kilka setów ubrań i kilka
par butów, więc nie ma wymówki – nie wyschło…
·
Mam dokładnie zmierzone ile, które
ćwiczenia z gimnastyki mi zajmują – wolne 35 minut wybieram wariant A, mam
prawie 50 – wariant B
·
Odhaczam każdy wykonany trening –
to cudownie widzieć na lodówce kartkę z „tikami” – ja to wszystko wyćwiczyłam i
wybiegałam
·
Tak jak dziś, zdarza mi się nosić
jedzenie ze sobą. To czego nie zmieniam, nawet gdy bardzo się śpieszę to
spokojne jedzenie na siedząco. Robię tak z dwóch powodów a) gdy jem na stojąco
to się krztuszę, b) gdy jem na stojąco to nawet pyszne jedzenie mi tak dobrze
nie smakuje
·
Jestem obrzydliwie punktualna.
Dlatego zdążyłam napisać ten post, bo organizatorzy konferencji zaczną ją z
opóźnieniem. Zdążyłam też zjeść kanapkę….
Jesteś również Genialna :)
OdpowiedzUsuń:) mam podzielną uwagę:)
UsuńJedzenie mam ZAWSZE ze sobą ;) Bez tego ani rusz :P
OdpowiedzUsuńja nie zawsze więc czasem jestem głodna:)
UsuńCzytając tego posta przypomniała mi się prawda stara jak świat: "kto ze sobą nosi, nikogo nie prosi" :). A na obawy co do spływającego makijażu polecam: po pierwsze primo na powieki bazę pod cienie Paese (wydatek rzędu kilkunastu złotych), zaś po drugie primo na twarz do zmatowienia i utrwalenia puder ryżowy tej samej firmy (wydatek ok. 25zł, nie przerażać się, że jest biały, na twarzy tego nie będzie widać). Przy użyciu tych dwóch tricków makijaż na 8h gwarantowany.
OdpowiedzUsuń