Obento po włosku czyli obiad w pudełku
Świderki z sosem z tuńczyka i pomidorami fot. D.Szymborska |
Wiocha? Może i tak. Jednak jak pomyślę o tym jak ciężko jest naleźć
smaczną lanczownię. Do tego pójście na obiad wymaga czasu. Jedzenie „na
mieście” ma masę zalet – można spędzić fajną godzinę poza pracą, porozmawiać ze
znajomymi, wreszcie zjeść coś dobrego. Ma też minusy – Warszawa nie jest aż
takim zagłębiem restauracyjnym żeby można było wybierać pomiędzy wieloma
dobrymi kanajpkami obiadowymi. Jak już znajdziemy jakąś dobrą i to jeszcze
blisko miejsca w którym pracujemy to z reguły do niej wracamy. Czyli jemy
prawie to sami codziennie. W najgorszym wypadku to jeszcze mamy straszne
towarzystwo przy obiedzie bo koleżanka z działu obok „się doczepiła”.
A tak chodząc z pudełkiem to my decydujemy kiedy jemy i z kim. Przecież
można wziąć więcej jedzenia i kogoś poczęstować. Do tego możemy być pewni, że
składniki z których powstał nasz obiad były świeże. Przez noc spędzoną w
lodówce dużo wartości odżywczych i smaku to nie straciły. Mieszane jedynie
uczucia mam co do podgrzewania w mikrofali. Nie mam mikrofalówki w domu, i to
nie z powodu „złych fal” ale tego, że a) nie mam miejsca b) używałabym jej
tylko do rozmrażania. Zatem październik zaczynam pudełkowym jedzeniem…..
Smacznego biegowego, choć moje nogi jeszcze do biegowych się nie
zaliczają, na jutro już się umówiłam na trening….ehhhh i doczekać się nie mogę!!!
nie wiocha!!! popieram w stu procentach! ja makaron do pudełka też często wkładam! A te powody, które wymieniłaś też wymieniłam w piątkowym poście - 10 powodów, dla których warto robić bento :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Monika
to myślimy podobnie:) super te 10 punktów:) ze wszystkim się zgadzam:) pudełka RULEZZZZZ:)
UsuńObiad w pudełku to moja codzienność - gotowany na świeżo, z rana przed wyjściem do pracy. Zaraz potem robię śniadanie. Dla mnie to oszczędność przede wszystkim pieniędzy, a poza tym wiem co tam jest, bo sama to wrzuciłam i nie czekają mnie żadne niespodzianki.
OdpowiedzUsuńdokładnie:) trzeba jeszcze dopracować sposób socjalizacji przy swoich pudełkach i będzie GIT!
UsuńPomysł świetny i czasem go wykorzystuję, ale zwykle jadam w pracy, bo pracuję w restauracjach ;)
OdpowiedzUsuńDo mikrofali powoli się przekonuję, ale też nie mam w domu.
żadna wiocha, come on! :) to moja absolutna codzienność i szczerze wolę moje pudełko niż knajpę- wiem co jem, nie czekam, nie jem w pośpiechu, za to w ciszy i smacznie, czyli tak jak lubię.
OdpowiedzUsuń