TRYB JASNY/CIEMNY

Jak zostałam wolontariuszką biegową

Wolontariuszka fot. nie pamiętam kto...

A dziś było inaczej. Przyszłam jak zwykle przed dziewiątką do Parku Skaryszewskiego. Tym razem nie robiłam rozgrzewki. Płaszczyk, szalik, okulary słoneczne, jedynie rękawiczki miałam biegowe bo innych rano nie mogłam znaleźć. Parkrun. Punktualny start. Moje zdanie na dziś to nie było nabieganie dobrego czasu tylko rozdawanie tokenów. Stałam na mecie i 122 osobom powiedziałam GRATULUJĘ i wręczyłam token. 123 był pies, też klasyfikowany ale jemu nie dałam plastikowego kawałka tylko przekazałam właścicielce.

Bycie wolontariuszką to ciekawa sprawa. Nie żebym zamierzała przestać biegać, ale miło było popracować dla grupy z którą normalnie biegam. Inne wolontariuszki opowiadały mi o tym jak się stało na 30 kilometrze maratonu. Bieg zleciał bardzo szybko i się nie zmęczyłam….

Na koniec było wspólne zdjęcie – w końcu zostałam to będę mogła się otagować na FB.

Jeżeli ktoś się zastanawia czy warto zostać wolontariuszem biegowym to mam listę za:
-       Świetna zabawa,
-       Super towarzystwo
-       Człowiek się nie zmęczy tak jak w czasie biegania
-       Fajne przeżywanie sportowych emocji (to, że nie biegnę nie znaczy, że nie kibicuję innym)
-    dla gimnazjalistów i licealistów „magiczne” godziny, które potem przekładają się na punkty w szkole

Na koniec wrażenia: super było gratulować ponad setce biegaczy i biegaczek, którzy ukończyli bieg. Szkoda, że część z nich tak naprawdę nie biegła z grupą, z innymi ludźmi. Oni mieli słuchawki na uszach nie słyszeli nic. Ani mojego gratuluję ani niczego na trasie. Zaczynam powoli rozumieć, dlaczego na niektórych biegach ulicznych zabrania się startowania w słuchawkach. Po prostu z takimi zasłuchawkowanym nie ma żadnego kontaktu.



Druga od prawej to ja fot. Parkrun



Komentarze

  1. Zostałam dumną posiadaczką - choć na kilka chwil - tokena wręczonego przez Ciebie. I mimo że miałam słuchawki, to usłyszałam wszystko, a nawet odpowiedziałam "dzięki". Ta sierotka, która przybiegła jako jedna z ostatnich, w buffie w groszki, to byłam ja :c). Po biegu szybko się zwinęłam, bo czekały na mnie dalsze atrakcje dnia, więc nie załapałam się na zdjęcie.

    Zaskoczyła mnie ilość osób, która wzięła udział w biegu, chociaż nie powinna zważywszy na ilość biegaczy, jakich za każdym razem na swoim treningu mijam. Sądzę, że teraz co tydzień - o ile nie będzie to wyjazdowy weekend - będę się meldowała o 9-tej w Skaryszaku. Na prawdę warto!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj a ja myślałam, że Cię nie było:( szkoda, że się nie zgadałyśmy...doceniam ściszona muzykę:) do zobaczenia na kolejnych biegach! i tak jak mówiłam wręczając token GRATULACJE:)

      Usuń

Prześlij komentarz

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa