Dzień po Herbalife Triathlon Gdynia 2014
Tak wyglądało moje wczorajsze pływanie....i tak, takie miałam myśli....fot. T. |
Dziś, to wszystko mnie boli. Wczoraj była adrenalina, endorfiny i chyba wszystkie możliwe hormony. Wystarczyło by ze znajomymi pójść na kolację. By wypić pół butelki szampana w barze…. Wczoraj był mój dzień.
Dziś był kolejny triathlonowy czas. Tym razem byłam kibicką. Emocje –
również ogromne. Cudownie widzieć zwycięzców zarówno tych, którzy staną na
pudle jak i tych, którzy wygrali sami ze sobą. Połówka IM to….szacun!
Rano popływałam trochę, żeby moje mięśnie się rozluźniły, potem zaszalałam
ze śniadaniem. Prosecco z rana lepsze niż śmietana!
Nie wiedziałam, że kibicowanie jest takie męczące. Dalej była olbrzymia
satysfakcja bo to mój filmik z Andreasem był tym pierwszym w sieci. Andreas Raelert
wygrał, Maria Cześnik była pierwszą kobietą. To zdecydowanie był ICH dzień.
Jutro na spokojnie przygotuję galerię zdjęć, naprawdę sporo i myślę, że
będzie to kolekcja fotek w stylu - i ty
siebie tam znajdziesz! Postaram się też zmontować filmik….i oczywiście pobiegam
po lesie bo inaczej nogi będą dalej jak ze skały, a tego to ja nie lubię.
Komentarze
Prześlij komentarz