O triathlonie romantycznie i filozoficznie (uwaga autorka jest z wykształcenia filozofką)
Zakładkowo i romantycznie - dlatego różowa ramka zdjęcia fot. D.Szymborska |
Ehh przez większą część zakładki, aż mnie skurcz łydki w czasie biegu
nie złapał obmyślałam tekst. Miało być o miłości. Nie tak cukierkowo tylko
triathlonowo. O tym, że sport cudowny, dzielenie pasji, wspieranie. No trochę
słodkawo/lirycznie. Ale można się pokłócić o zmywanie po zakładkowym
śniadaniu…I ułożony tekst wziął w łeb.
Jestem na tyle zmęczona, że tekst o pomidorach z balkonu zupełnie nie
przemyślany musi poczekać.
To niech będzie o tej miłości. Może z trochę większym dystansem, mniej
harlequinowo. Choć nie uniknę laurki i serduszek bo… właśnie na stole obok
mojego komputera pojawiła się cudowna mrożona kawa…
Pływanie, rower, bieganie to wszystko czas kiedy jestem sama ze sobą. Mam dużo czasu dla siebie. Triathlon to sport dla egoistów. Egoistek też. Dziewczyn przybywa, jednak wciąż przeważają faceci. Większość publiczności na zawodach stanowią żony (pierwsze, czasem drugie bo te pierwsze już siły z żelaza dla Ironmenów nie miały) dzieci, koledzy klubowi. Partnerów, mężów mało.
Zaczęłam o tym wszystkim myśleć robiąc ostatnie kółko rowerem wiedząc,
że na ostatniej prostej T. będzie stał z butami do biegania i czapeczką z
daszkiem. Ja porzucę rower, zmienię buty i pobiegnę. Pewno moglibyśmy inaczej
spędzić niedzielę, ale zakładka sama się nie zrobi, a takie wsparcie bardzo
pomaga.
Triathlon romantycznie oznacza:
·
Że zostanę obudzona o 3.30 rano,
dostanę kanapkę i będę mogła usnąć w aucie, bo będę wiedziała, że zostanę
dowieziona na zawody,
·
Że usłyszę DAAAJESZ MISIEK, nawet
jak będę wychodzić przedostatnia z wody,
·
Że zobaczę T. na tyle wcześnie by
z zapasem wypiąć się z butów i wyrobić się z zejściem z roweru,
·
Że na mecie będą gratulacje,
niezależnie od czasu jaki „zrobię”,
·
Że zapach chloru nikomu w łóżku
nie przeszkadza (naprawdę nie da się go pozbyć jak się pływa codziennie),
·
Że na rower możemy wspólnie
popatrzeć bo widać go jak się siedzi na kanapie…
Triathlon romantycznie to wspólne dzielenie pasji. W nowym sezonie
będziemy ustalać w których zawodach razem wystartujemy, zrobimy tabelkę, kto
gdzie ma starty A….
To tak jak z maratonem. To było naprawdę wzruszające przebiec razem te
42 kilometry. Na mecie chwyciliśmy się za ręce. „Wiocha” powie ten kto nie
przebiegł maratonu, ten kto ma to za sobą wie, że to są naprawdę duże emocje, i
tak to chwycenie się za ręce miało znaczenie. Pewno większe dla mnie, bo ja z
tych co do takich rzeczy wracają. Pewno
na starość zrobimy razem jakiegoś Ironmena….czemu nie!
W tytule jest, że ma być filozoficznie, ale na tą filozofię co się na
studiach uczyłam to nie ma miejsca, a filozofować nie lubię. Najważniejsze jest
to, że wiem iż każdy triathlonista potrzebuje miłości i wsparcia. Codziennie
(przy zmywaniu też), na zawodach i w życiu też. Egoizm triathlonisty kończy się
wraz z końcem treningu. Inna sprawa, że treningi zabierają coraz więcej czasu….
No to żeby było triathlonowo i romantycznie i mimo zmęczonych nóg,
obolałego kręgosłupa ubiorę dziś sukienkę i podleję te pomidory na balkonie co
o nich też napiszę.
Żaden wstyd przebiec razem maraton i na koniec trzymać się za ręce :) mój narzeczony tak mi się właśnie na maratonie oświadczył, tuz przed metą. Wiec dodatkowo prócz złączonych dłoni miałam łzy w oczach ;) no a teraz wspólnie przeszlismy na tri, pierwsze starty tuz tuz. Jedynie o rower jest bitwa, bo mamy tylko jeden :D
OdpowiedzUsuńto musisz szybko pływać to w T1 rower będzie Twój :)
UsuńZ czasem milosc ewaluuje i na romantycznosc nie ma juz spacjalnie miejsca kiedy pojawiają sie dzieci, kiedy są one bardzo małe a Ty musisz wcisnąc maksymalną ilosc treningow w weeken bo mąż wraca z delegacji i moze dluzej niz tesciowa czy mama posiedziec z dziecmi w domu. Na mecie tez go nigdy nie ma bo pilnuje dzieci. Dla mnie to jest wielka milosc bo on to tak akceptuje bez mrugniecia okiem. No i oczywiscie mamy trójkącik w sypialni bo bajk śpi z nami : D
OdpowiedzUsuńTo bardzo smutne jak nie ma romantyczności:) życzę udanych treningów i może uda się zmobilizować dopingującą rodzinę:) może być pod pozorem wyjazdu na "prawie" wakacje albo konkurs na plakat...choć z drugiej strony wiem, że kibice (szczególne ci mniejsi) szybko się nudzą i nie można od nich wymagać dobrego humoru przez cały maraton albo ba....przez 1/2 IM! ale jak są na mecie to jest cudownie :)
Usuń