Profile Design Aerodrink i o tym jak ciężko czasem być klientką
Moje nowe cacko fot. D.Szymborska |
Nie ma to jak skończyć sezon triathlonowy i kupić bidon. W czasie EXPO
w Gdyni kupiłam bidon ze specjalnym mocowaniem, które nie wymaga kierownicy
czasowej. Teraz mogę jeździć z „wiadrem” z przodu roweru!
Mój nowy bidon ma pojemność 900ml, nie skacze na kierownicy bo ma
specjalny system mocowania. Jakby tego było mało ma specjalną pokrywkę
ułatwiającą wlewanie płynów w czasie jazdy. Pod warunkiem, że uda się nam
odebrać od wolontariusza bidon lub butelkę z wodą! Ma specjalną miękką rurkę,
którą nie powinnam pokaleczyć sobie podniebienia. To taki super specjalny
bidon, bo cokolwiek by o nim nie napisać to zawsze zaczyna się od specjalny,
specjalnie…
Co najważniejsze jest super aerodynamiczny (duży uśmiech). Będę mogła
pić w czasie jazdy i nie tracić nic ze swojej super pozycji na rowerze. Do
soboty po południu byłam przekonana, że takie cacka można przyczepić tylko jak
się ma lemondkę, na szczęście w czasie
EXPO trafiłam na kompetentnego i miłego sprzedawcę, który mi wszystko o montażu
powiedział.
Jako dziewczyna mam duży problem z zakupami w sklepach ze sprzętem
rowerowo/triathlonowym.
Jest miejsce, gdzie mogę się dopytywać do znudzenia, uczyć zmieniania
dętek, zadawać „dziwne” pytania i odpowiadać na komentarze w stylu, „że
jeżdżenie z numerem startowym na sztycy to tak jak chodzenie z pustym kubkiem
po kawie”. Bo wiem, że taki komentarz jest żartem, a serwisowcy życzą mi i mojemu
rowerowi jak najlepiej. W sklepie Giant’a na Fabrycznej mogę się zawsze
pojawić, dopytać, dowiedzieć i liczyć na super serwis, co w przypadku
pierwszego sezonu triathlonowego jest bardzo ważne. Choć myślę, że w przypadku drugiego
sezonu będzie tak samo…
Są też miejsca, gdzie jestem traktowana jak dziewczyna, która przywozi
sprzęt swojego chłopaka, bo przecież sama nie jeździ na rowerze. Do takich
miejsc po prostu nie wracam. Tam tracą klientkę, nawet nie myśląc, o tym, że
dziewczyny też trenują. To smutne, takie ocenianie. Jak przyjdę w sukience i
sandałkach to już nie jestem warta uwagi. Mogę pół godziny oglądać buty rowerowe
i nikt nawet się nie zapyta czy mi pomóc. Najbardziej dziwi mnie postawa
sprzedawców na targach czy w czasie expo. Mam na ręce opaskę, wiadomo, że
startuję, a tu nic. Traktują mnie jak powietrze! I nawet jak bym chciała coś
kupić to „łaski bez” przecież nie będę się prosić o sprzedaż!
Zmian w kwestii traktowania dziewczyn w sklepach „technicznych” nie
obserwuje. Ani na dobre ani na złe.
Oto lista miejsc w Warszawie, gdzie jako dziewczyna jestem traktowana „normalnie”:
Giant Fabryczna
Guru Sport
I jeszcze: EXPO HTG sklep gdzie
kupiłam bidon (nie pamiętam niestety nazwy obok Sailfish’a)
No i chyba w Warszawie to było na tyle. O tych złych miejscach nie będę
pisać w myśl, że nie ważne jak o tobie mówią, byleby mówili zawsze jest
reklamą!
Mam nadzieję, że w kolejnym sezonie dopiszę inne sklepy!
Komentarze
Prześlij komentarz