Thai Park – czyli tajski park śniadaniowy w Berlinie
U tej pani kupiliśmy makaron i zupę - był to świetny wybór! A ceny 5 i 4 E! fot. D.Szymborska |
Czasem czytam w sieci o jakimś miejscu, same pozytywne komentarze, a
potem gdy sama tam jestem przeżywam zupełne rozczarowanie. Wydaje mi się, że ci
co to zachwalali byli zupełnie gdzie indziej, albo lubią inne rzeczy niż ja.
W sieci przeczytałam o magicznym targu śniadaniowym, przy Fehrbelliner
Platz, co weekend odbywa się Thai Park. Zdjęcia w sieci pokazywały kolorowe
parasole w europejskim parku, a do tego mikroskopijne azjatyckie kuchnie, panie
w kapeluszach ryżowych i dużo przysmaków.
Bajka pomyślałam. Czytałam dalej, że jak ktoś nie był w Tajlandii, a się
zastanawia czy tam jechać to trzeba odwiedzić ten targ i decyzja zapadnie –
pozytywna oczywiście. Że jak ktoś był w Tajlandii i tęskni za autentycznym
tajskim jedzeniem, to musi to miejsce odwiedzić….Wszystko w superlatywach, a że
do tego ceny dań nie przekraczają 10E.
Doczekałam weekendu i znów, pół Berlina do przejechania.
Ot niemieckie
poczucie humoru mieszkam przy Fehrbelliner Strasse, ale żeby dojechać na
Fehrbellliner Platz potrzebuję 40 minut i dwóch linii metra!
I teraz, najważniejsze, SIEĆ NIE KŁAMIE – Thai Park to magiczne i super
pyszne miejsce!!! Wszystko tak jak czytałam – zwykły park, na nim polana a na
polanie parasole i panie Tajki na krzesełkach przy mini kuchenkach gazowych
robią makarony, gotują zupy, grillują szaszłyki. Tam jest wszystko!!!! Stoisko
koreańskie z mangu, stoisko brazylijskie z drinkami, ale przede wszystkim
kilkadziesiąt stoisk z tajskim jedzeniem.
Prawdą też jest to, że na targ trzeba przyjść ze swoim kocykiem. Nie ma
miejsc do siedzenia, nie ma stołów, ławki dawno zajęte.
Starsze
Tajki grają w karty na pieniądze i bardzo głośno wykłócają się która
powinna wygrać. Przy naszym kocyku starsza pani w kapeluszu ryżowym metodycznie
obierała ananasy na sałatkę (FILM TUTAJ NA INSTAGRAMIE). Obok inna śpiewała tajskie piosenki przerywając je
wykrzykiwanymi łamaną niemczyzną reklamami swoich szaszłyków.
Jedno ze stoisk fot. D.Szymborska |
Pani obierająca anansy (w ilościach hurtowych) fot. D.Szymborska |
Jest w czym wybierać.....fot. D.Szymborska |
Folklor to za mało powiedziane. Część stoisk to tylko kanapki (ryżowe)
na zimno, inne to małe, przenośne kuchnie z torbami lodówkami, pudełeczkami i
świetnie zorganizowanym zapleczem kuchennym, które mieściło się pod jednym
parasolem ogrodowym.
Targ zaczyna życie około 11, do 12 przybywa stoisk i wygłodniałych
kupujących.
Po kilku obejściach targu zdecydowałam się na zupę z mlekiem koksowym,
cukinią, patatami i groszkiem. Usłyszałam coś na kształt przepisu, spróbuję
powtórzyć bo bardzo mi smakowała. A takie małe szczegóły jak artystyczne
nacinanie cukinii to jest to co dodaje daniu charakteru, bo na smak jakoś
specjalnie nie wpływa. Pani Tajka miała super zorganizowaną kuchnię, bezbłędnie
sięgała do kilku pudełeczek, by doprawić, dosypać….
Potem zjadłam kanapki jako przystawkę. Przez kanapki sprzedający
rozumiał zawinięte w papier ryżowy warzywa z ryżem z trzema różnymi dodatkami –
tofu, krewetka, kurczak. Dużo kolendry, sałaty, marchewki a do tego sos słodko
kwaśny. Takie rozwiązanie kanapkowe to mi się podoba!!! Bezgluten jak się
patrzy!!! Pan Taj sprzedający w tym stoisku zachęcał do większych zakupów,
mówiąc, że zjedzenie 6 kanapek to dopiero początek obiadu…..cóż tu mnie nie
przekonał – 3 wystarczyły!
Wreszcie na drugie danie zdecydowałam się na koreańskie pierogi i nie
żałuję, mimo, że targ tajski to, to stoisko mi się spodobało! Do tego pierożki
były w dwóch wersjach – ciasto z mąki ryżowej lub zwykłej. Wybrałam ryżową, w
środku była wieprzowina i dużo warzyw i przypraw.
Deseru nie zjadałam, bo zwyczajnie nie miałam miejsca….mimo, że
wszystko na spokojnie, na kocyku, przynosząc sobie kolejne dania….
Jedna z trzech super kanapek fot. D.Szymborska |
Moje szaleństwo pierożkowe trwa.....fot. D.Szymborska |
Super pyszne!!! Wygląd nie zawiódł! fot. D.Szymborska |
Zupa, którą również u siebie zamierzam ugotować fot. D.Szymborska |
Ogromnie mi się podobało, dla wszystkich, którzy lubią azjatyckie
(prawdziwe) jedzenie, targi śniadaniowe i świetną atmosferę pikniku podaję
adres:
Fehrbelliner Platz
10707 Berlin
Wilmersdorf
Przystenek metra:
Fehrbelliner Platz
Acha nie należy się martwić, zaraz
po wyjściu z metra w stronę parku trafiamy na targ staroci, potem jest
restauracja parkowa, która pomimo targu śniadaniowego pęka w szwach. Serwowane
tutaj są kiełbaski, jajecznice, bułki – niemieckie, parkowe śniadanie i dużo
piwa.
Jak widać w jednym miejscu mogą obok
siebie istnieć trzy światy – staroci, niemieckiego, klasycznego jedzenia i
tajskich kramików!
Jezu summer rolls! Jadę tam, jadę!!!
OdpowiedzUsuńkoniecznie!!! na pewno będzie Ci się podobało :)
UsuńWłaśnie wiem i dlatego żałuję, że mam tak daleko do tej zachodniej granicy :/
Usuń