|
Wodorosty fot. D.Szymborska |
Dziś w nagrodę dla J. i siebie troszkę też, jadłam pyszności w Pekin
Duck. Napisałam, że warszawskie Chinatown nie bez powodu, jeżeli na bramie
osiedla widnieją chińskie znaki, na balkonach papierosy palą Chińczycy…to można
być pewnym, że to Szczęśliwice. Restauracja to Pekin Duck. Obsługa dużo lepsza
niż ostatnio, było naprawdę przyjemnie. A jedzenie rewelacyjne! Tym razem na
nasz stół trafiły: wodorosty (świetne, lekko czosnkowe), galaretka (jej byłam
mniejszym fanem), potem zupa – z pierożkami oczywiście. Wreszcie dania główne:
ryba, kurczak i krewetki. Najlepszy dla mnie mega fanki drobiu był kurczak: z
orzeszkami, trawą cytrynową, dymką w sosie sojowym. Ryba słodko kwaśna też była
pyszna, krewetki trochę za ostre i niezachwycające jak reszta. To była naprawdę
fajna kolacja! Lubię chińskie jedzenie, jest sycące ale nie obciążające
żołądka. Inna sprawa, że zobaczymy jak mi się będzie po nim jutro biegało…. To
przecież nie mój ulubiony makaron….
|
Zupa fot. D.Szymborska |
|
Kurczak fot. D.Szymborka |
|
Ryba fot. D.Szymborska |
|
Krewetki fot. D.Szymborska |
|
Galaretka fot. D.Szymborska |
Komentarze
Prześlij komentarz