Jedzenie przedstartowe - co jeść?
A w tle UFO na moście, żebym pamiętała, że będzie gdzie wbiegać....fot. D.Szymborska |
Dziś start dopiero o 18.00. Nie cierpię takich godzin rozpoczęcia
zawodów. Udało mi się wypracować kolejność i ilość posiłków do startów w
godzinach od 10 do 12. Wiem, że na śniadanie (około 7 rano) mam zjeść tost albo
pszenną bułkę z miodem, potem o 9.00 banana i wszystko świetnie zagra. Będzie
siła na bieg a żołądek nie będzie obciążony. A tutaj taka godzina startu. Cóż
ja tego nie zmienię więc muszę wymyślić strategię odżywiania przed startem po południu.
Po pierwsze nie robię „cyrku” z nawadnianiem. To nie maraton tylko
intensywny, stosunkowo krótki wysiłek. Jeżeli chodzi o jedzenie, to zjadłam
duże, stosunkowo ciężkostrawne śniadanie – ciemna bułka, jajka sadzone z serem
pleśniowym (słowacki wynalazek?) wypiłam kawę i sok pomarańczowy.
No i teraz największe wyzwanie – obiad a bardziej lunch. Nie mam
pojęcia co będziemy jedli w Wiedniu. Chciałabym coś lekkostrawnego i małego.
Zobaczymy. Jak coś to już wolę zjeść banana i nie eksperymentować z nieznanym
jedzeniem bo na klatce schodowej w wieży telewizyjnej łazienek co piętro nie
ma.
Ps. w hotelu nie było owsianki...
Twoje podejrzenia co do sera pleśniowego mogą być słuszne, bo też zauwazyłam, że ładują go do wszystkiego. Może niekoniecznie ten pleśniowy, ale bryndzę i owszem.
OdpowiedzUsuń