Puchar z dostawą do domu czyli moje 3 miejsce open kobiet na 5K w Wawrze
Kolejny puchar do kolekcji fot. D.Szymborska |
Gdy stoję na podium świat jest piękny. Ja jestem wyższa, ładniejsza,
chudsza i przede wszystkim znaczy to, że jestem szybka. Same dobre emocje, duma
z samej siebie. Uśmiech od ucha do ucha. Uwielbiam to uczycie. Jest cudowne.
Potem uścisk dłoni, odbiór pucharu, dyplomu czasem nagrody. Ehh po to się
trenuje. Niestety tego wszystkiego nie miałam w sobotę. Zasłużyłam, ale
organizatorzy nie chcieli udzielić informacji, która przybiegłam, nie
wiadomo było kiedy będzie dekoracja. Nic. To pojechałam do domu...
Wczoraj organizatorzy Biegu Wawerczyka przywieźli mi do domu puchar, w reklamówce wraz z
książką Beaty Sadowskiej (recenzja TUTAJ) i miesięcznym karnetem na siłownie.
Wszystko się zgadza, to mi się należało, bo byłam 3 kobietą (open bo nie było
kategorii wiekowych) i 17 osobą na mecie.
Smutno jakoś. U mnie to było trzecie miejsce w miejskim biegu a
zabrakło radości z „pudła”. Zastanawiam się co muszą czuć ci, którzy zajęli 4
miejsce w Igrzyskach Olimpijskich a potem po dajmy na to 2 latach przychodzi
wiadomość, że jednak mają 3 miejsce. Wychodzi na jaw doping zawodnika z
czołówki. Czy dostają medal pocztą? W prasie pojawia się notka (albo nie), że
to pan albo pani Iksińska mają brąz olimpijski. Jednak w tym najważniejszym
dniu to nie oni stali na „pudle” to nie im gratulowano. To nie był ich dzień,
gorzej to nieuczciwy rywal go im zabrał.
Nic to, puchar ustawię na półeczce, cieszę się z niego. Następnym razem
jak będę miała wątpliwości, która przybiegłam na metę to nie odpuszczę – dowiem
się. Choć właściwie można to inaczej rozegrać – powinnam po prostu przybiec
jako pierwsza. Wtedy grzecznie poczekam na puchar, ukłonię się wszystkim i będę
super dumna z siebie samej. Tak, to jest rozwiązanie! A wracając do dopingu,
jest to coś czym bardzo się brzydzę, a ludzi, którzy go używają nie nazywam
sportowcami bo nimi zwyczajnie nie są. To oszuści i tyle.
och, wystarczy patrzec ile sie ma "zająców" przed sobą :P, na takim dystansie da sie to ogarnąc przeciez, chyba, ze bylo 500 uczestnikow, a czas mierzony netto... ;)
OdpowiedzUsuńpewno, tyle, że na piątkę biegło sto kilkadziesiąt osób, a startowaliśmy razem z tymi na dyszkę, których było ponad dwieście, tak czas mierzony netto :) trochę utrudnień :)
Usuń