TRYB JASNY/CIEMNY

Restauracja walcząca – Brasserie Warszawska

Ryby, ryby...to może przez to, że dziś byłam dwa razy na basenie to taka rybno lubna się zrobiłam fot. D.Szymborska
Uwielbiam to miejsce. Tak po prostu. Powodów jest wiele: pyszne jedzenie, zmieniająca się karta dań, cudowna atmosfera, świetne wspomnienia wcześniejszych wizyt.

Dziś kolacja rodzinna. Wszystko jak zawsze: profesjonalna obsługa, świetne ryby i piwo pszeniczne.

Lubię Brasserie za pomysły, poczucie humoru, a znaczek walczącej restauracji uważam, za majstersztyk!

Dziś jadłam sardele (niestety tylko 3) a na drugie dorsza na młodej kapuście. Cóż jak w karcie widzę dorsza, pojawia się błysk w oku i zamawiam. To moja ulubiona ryba. Uwielbiam konsystencję, smak i zapach dorsza. Te wypływane atlantyckie smakują wyśmienicie, grube płaty, lubię też te przygotowywane na sposób portugalski w soli. Lubię wszystkie dorsze!

A sardele były podane z argentyńskim sosem z czosnku i pietruszki. Uhh ostry! Czosnek surowy ale na szczęście nie został na długo w ustach.


Deser odpuściłam, bo zwyczajnie jak to się mówi „nie miałam miejsca”, nie martwię się, bo wiem, że będą następne razy!

Komentarze

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa