Volvo Triathlon Series Brodnica – 1/8IM
Po czerwonym dywanie to biegałam ostatnio w She Runs the Night...fot T. |
No to jestem w 1/8 Ironmenką. Fajnie. Na razie wklepuje krem w ręce,
szyję i barki. Delikatnie mówiąc spiekło mnie. Pewno w poniedziałek koleżanki będą
się pytać czy byłam nad wodą. Oby skóra z nosa nie schodziła.
O 3.00 zadzwonił budzik. Oj niefajnie. Organizatorzy wydawanie
pakietów zaplanowali w godzinach od 7 do 8 rano. Oczywiście można było odebrać
też wczoraj. Tylko trzeba było być wczoraj w Brodnicy. Niektórzy to z
Chodakowską skakali na Legii….
Pakiet – tym razem kubek (już wiem komu go dam), numery startowe,
czepek i „worek na buty”.
Mój start o 10.30. To miałam trochę czasu żeby się denerwować. I udało
się! Stres na maksa. Do tego woda która nie jest przeźroczysta. Człowiek pomyka
sobie na basenie, robi świetne czasy. A tu nagle zdechła ryba przy brzegu,
nieprzeźroczysta woda, zimna umiarkowanie z wodorostami. Ehh panience basenowej
to przeszkadza. No dobra nie panience ale trenującej na basenie.
Jak już wypełzłam z wody – a dziś ewoluowałam bardzo wolno to pognałam
na rower. I mały sukces – strefa zmian poszła mi jak błyskawicy! Ha!
Trasa rowerowa – znów niespodzianka, na Warmii byłam ostatni raz dwa albo trzy lata temu na feministycznym, wegańskim obozie. I moja pamięć ograniczyła się do tego, że chciałam zjeść CAŁEGO kurczaka z rożna jak pojechałam do najbliższego miasteczka. Zapomniałam, że w czasie treningów biegowych, które tam prowadziłam były konkretne podbiegi…..
Super oznaczenia na 5 i 10 kilometrze. Mam problem z drogowskazami a
tutaj były wielkie, dmuchane bramy – zauważyłam ile jeszcze mi zostało do
przejechania.
Zachowawczo podjeżdżałam do strefy zmian bo nie wiedziałam gdzie mam
zejść z roweru żeby nie dostać kary.
Znów sprint z strefie. Tym razem nie zapomniałam czapeczki! Uff bo
gorąco było. Bieg. Sama przyjemność, bo w końcu robię to co lubię najbardziej.
Kurtyna wodna – tak, tak ja z tych co piszczą! Meta – cudowny finisz i
najlepszy arbuz na świecie!
Medal już wisi. A ja jutro idę na basen bo….trzeba popracować nad
pływaniem.
Trener przysłał gratulacje SMSem, ale obydwoje wiemy, że jest nad czym
pracować i to coś pachnie chlorem…a może glonami?
Blueseventy rulezzz:) fot. T. |
Ja z tych co bojki się trzymają fot. T. |
Się mi śpieszy na rowerek fot. T. |
No mam, taki trójkątny medal fot. T. |
Komentarze
Prześlij komentarz