Domowa dekonstrukcja Pavlovej
Niech żyje transport lotniczy! fot. D.Szymborska |
M. wczoraj przyleciała z Nowej Zelandii i przywiozła
masę owoców i plan zrobienia Pavlovej z nowozelandzkich składników. Plan
zrealizowany i zjedzony! Pycha. Była beza, krem z mascarpone, nowozelandzkie
żółte kiwi – pycha, zielone – cóż inne w smaku, była cierpka marakuja też zza Oceanu.
Tylko maliny były tutejsze.
Pycha. Z racji diety nazwę to wysokobiałkowym
posiłkiem z dodatkiem fruktozy! Dzięki M. za pomysł i realizację! Będzie jutro
moc na basenie!
A wszystko przez primabalerinę Annę Pavlovą
która przyjechała zatańczyć w Perth i
Wellington. To dla tej rosyjskiej baleriny jak głosi opowieść przygotowano
torcik bezowy ze świeżymi owocami. Jak to w legendach bywa są dwie wykluczające
się wersje w jednej Pavlova zjadła tą fikuśną bezę w 1926 w Perth w hotelu
Esplanader choć Nowozelandczycy uważają, że było inaczej – deser tancerka
zjadła w Wellington w 1926.
Nie wiem jak było, wiem, że dziś było pysznie!
Świetne to żółte kiwi, wygląda zachwycająco i tak... Inaczej :)
OdpowiedzUsuń