Jak znienawidzić bieganie – lekcja WF nr 1
M. miała rację raz zaczniesz pić z Camelbak'a to już nie przestaniesz fot. D.Szymborska |
Dziś robiłam 400 na stadionie. Na Agrykoli, mojej ulubionej. Cudowna
pogoda do biegania – 13 stopni, słonecznie, rześko i bardzo przyjemnie. Dla
mnie świetny trening. Dużo radości. Dla co najmniej 40 osób na tej samej bieżni
wielki koszmar.
Obok mnie odbywały się trzy lekcje wychowania fizycznego.
Stosowane dziś przez nauczycieli sposoby by uczniowie znienawidzili
bieganie:
·
Pan z nadwagą wydaje polecenie
biegać lub pani w pełnym makijażu powtarza, że nie można się zatrzymywać –
trzeba biegać,
·
Brak sportowego stanika u
dziewczyn – to żadna przyjemność biegać z szalejącymi piersiami, to wręcz boli
od samego patrzenia!
·
Brak butów sportowych, nie mówię
biegowych brak SPORTOWYCH – modne trampki nie nadają się na bieżnię!
·
Brak oddychających ubrań – wymagane
białe, bawełniane bluzeczki do granatowych spodenek – wszystko tak jakby czas
się zatrzymał – ciężkie od potu, bezkształtne,
·
Spływający z twarz dziewczyn
makijaż, który będą poprawiać po skończonej lekcji bo na wzięcie normalnego
prysznicu nie mają szans.
Na miejscu tych uczniów nienawidziłabym biegania całym sercem! Taki
trening to koszmar!
A ja bym chciała tak:
·
Uśmiechnięte nastolatki w
sportowych butach, odpowiednich ciuchach,
·
Nauczycieli po których widać, że
uprawiają sport! Nie chodzi o wyczynowców ale takich, którzy zrobią skłon i
przebiegną w przyzwoitym dla swojego wieku czasie 100, 200, 400, 800 czy 5000
metrów,
·
Bidony albo „wodopój” dla
trenujących,
·
Nastolatki, które ścigają się
między sobą, cieszą się ze zdrowej rywalizacji a nie przeklinają idąc kolejne
400 metrowe okrążenie.
Małe zmiany takie jak dostępność pryszniców po
lekcji wychowania fizycznego, zaangażowany i wspierający nauczyciel….i już
trenowałoby się fajniej!
Pewnie wtedy uczniowie nie patrzyliby na mnie
z taką nienawiścią połączoną z pogardą – ona biega jak szalona i nie na ocenę!
Co racja to racja... mi zeszło ze 20 lat żeby się przełamać po wf-owych wspomnieniach...ba.... gdyby nie pewien uparty kolega, to bym dalej twierdziła, że czego jak czego ale biegać to nienawidzę (stanik !!)
OdpowiedzUsuńniestety takich historii jest wciąż dużo a co najgorsze tacy wfiści tworzą wciąż nowe....
UsuńDokładnie z tych powodów, które opisujesz wyżej nienawidziłam szczerze w-fu. Nie cierpiałam jakiejkolwiek aktywności fizycznej i teraz wiem dokładnie czyja to była wina. To jest strasznie przykre, że się w dzieciakach zabija "lubienie", bo nie mówię tu o miłości, do ćwiczeń wszelkiej maści. Podobnie pani, która uczyła w podstawówce naszą klasę pływać, zabiła we mnie umiejętność i chęć nauki pływania.
OdpowiedzUsuńEee jak się zabierzesz za triathlon to i do pływania się przekonasz :)
UsuńJa właśnie nie zabieram się za tri ze względu na pływanie. ;-)
Usuńnie tak nie można!!! ja też wielką fanką wody nie była a teraz lubię pływanie to kwestia myślenia - zależy nam na triathlonie to i do wody wchodzimy!!!
UsuńZgadzam się z Tobą od początku do końca. Ostatnio ktoś pytał mnie o stanik sportowy - że niby po co coś takiego. Trampki - tak, to nie but sportowy.... Mogą wręcz ranić stopy przy bieganiu... A nade wszystko uważam, że nie ma jak dobra koszulka która dobrze odprowadza pot. Postawa nauczycieli - ja trafiałam na wyjątkowo ciekawych w podstawówce, ale w liceum - pani od wfu przez 45 min dwa razy w tygodniu całe 4 lata skupiała się wyłącznie na umiejętności grania w siatkę (sama siedziała z gazetką w rogu). Do dziś nie gram w siatkę..
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
Oj dopiero po latach wychodzi ile nam krzywdy w szkole zrobili....a przecież była jeszcze muzyka, plastyka.....ja tylko o WF piszę :)
Usuń