Polskie śniadanie czyli brak mil jedzeniowych
Polskie śniadanie fot. D.Szymborska |
Koncepcja, żeby jeść produkty, które nie przebyły połowy świata by
trafić na mój talerz, bardzo mi się podoba. Oznacza, to że jem rzeczy bardziej
świeże, lokalne itp. Sezonowość oznacza, że nie będzie monotonii. Są jednak
wyjątki z których nie chciałabym rezygnować – owoce morza i tajska bazylia i
kolendra. Bez tego byłoby trudno. W przypadku śniadania wszystko się udało. Na
talerzyku znalazł się chleb wypiekany na zakwasie, kiełbasa krakowska sucha,
oscypek, dwa rodzaje sera korycińskiego. Pomidor gruntowy i tym sposobem
zjadłam dobre polskie śniadanie! Owszem proste, ale to nie dlatego, że
brakowało produktów ale bardziej nie było czasu rano, żeby coś więcej z lodówki
wyciągnąć. A potem przyjdzie czas na trening! Smacznego biegowego!
Bardzo lubię czytać Twojego bloga, zwłaszcza wpisy-przepisy. W tym wkradła się mała literówka - ser jest korYciński, bo pochodzi z Korycina (miejscowość na Podlasiu). Pozdrawiam ciepło - Karolka
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo za wnikliwą lekturę:) masz rację co do pisowni! zaraz poprawie!
Usuń