|
Sadzone na bekonie fot. D.Szymborska |
Śniadania w hotelach to coś za czym przepadam. Najpierw zaczynam od
tego, że spokojnie przechodzę spacerkiem wokół stołów, lad, zerkam, planuję.
Potem uważnie czytam kartę, bo czasem śniadanie to nie tylko szwedzki bufet.
Można zamówić omlet, gofry, pancakes, naleśniki albo jajecznice dokładnie taką
jak się lubi. W głowię układam kolejność tego co będę jadła. Zasada jest taka,
że nie zamierzam się turlać. Trzeba dokładnie wiedzieć ile czego nałożyć na
talerz. Nie lubię jak jedzenie się marnuje, wszystko jedno czy w hotelu czy w
domu. Dlatego z reguły zgodnie z planem nakładam na talerz to co chcę zjeść,
zamawiam to co mi się najbardziej podoba. Do tego sok, smoothie, kawa i na
koniec mięta. Tak to są śniadania, które uwielbiam. Niestety (a może stety) nie
mieszkam na stałe w hotelu. Dlatego lubię „hotelowe” jedzenie w domu. Tym się
różni, że nie ma wybór następuje zanim otworzę lodówkę. Nie ma chodzenia – bo po
co miałabym spacerować po kuchni. Nie jestem Kubusiem Puchatkiem, nie muszę
udawać. Nie zanosi się na deszcz a ja będę miała cudowne śniadanie. Bekon i
jajka sadzone. A wszystko wychodzi tak cudownie dlatego, że mamy stalową
patelnię. To naprawdę był jeden z lepszych zakupów, oprócz noży i jeszcze kilku
innych rzeczy. Zamówienie złożone, wykonane, podane i można zacząć dzień! A
środa to środek tygodnia….
|
Cudowna stalowa patelnia fot. D.Szymborska |
|
Sadzone na bekonie fot. D.Szymborska |
Jajko - najlepsze śniadanie na świecie:)
OdpowiedzUsuńdokładnie...no jeszcze są naleśniki, owsianka, dobre kanapki.....
UsuńBardzo fajny wpis. Też mam słabość do hotelowych śniadań. Miło, że ktoś przygotował coś dla mnie (choć oczywiście, nie sam z siebie, spontaniczne, ale za pieniądze). Ale i tak miło, jak ktoś coś zrobi dla nas, milej, niż kiedy robimy wszystko sami dla siebie. :)
Usuń