Detoks w 48 godzin
48-godzinny detoks |
To mała książeczka. Przeczytałam w chwilę. I… no właśnie zastanawiam
się co dalej. Bo z jednej strony rozumiem ideę, która przyświeca Gill Paul
proponującej oczyszczenie organizmu. Z drugiej strony, zastanawiam się jak
wtedy wyglądałby moje treningi. To co mi się podoba w „48 godzinny detoks” to,
zalecanie przez autorkę ruchu, co najmniej 20 minut dziennie ćwiczeń. Wiadomo,
że ćwiczę więcej. Ten malutki poradnik zachęca co oczyszczenia organizmu. Paul
nie opowiada niestworzonych rzeczy, ostrzega, że przyjemnie nie będzie. Będzie
bolało ale można schudnąć i potem lepiej się poczuć. To co mnie lekko zraziło
do książki to, to, że autorka polecam sosy na bazie pomidorów z puszki.
Ostatnio czytałam, że pomidory w puszce nie należą do najzdrowszych, od pewnego
czasu zupełnie ich nie używam w kuchni – z olbrzymią korzyścią dla potraw
przygotowywanych z sosem ze świeżych pomidorów. Na końcu poradnika znajdują się
przepisy. Jeden spodobał mi się bardzo to orientalne smażone brokuły. Zamierzam
je wypróbować. Na razie będę oczyszczać organizm na raty, spokojnie, bez
specjalnej diety. Myślę, że tym którzy trenują 2-3 razy w tygodniu ta
książeczka może się bardzo przydać. Oczyszczenie organizmu jeszcze nikomu nie zaszkodziło! O
brokułach napiszę jak je zrobię…czyli jakoś w przyszłym tygodniu. Smacznego
biegowego! I miłego oczyszczania.
48-godzinny detoks, Gill Paul, Wydawnictwo Septem, Gliwice 2009
Komentarze
Prześlij komentarz