|
Czekadełko, Restauracja Monopol Katowice fot. D.Szymborska |
Wczoraj cały dzień w aucie. Prawie 9 godziny bo były takie korki,
ograniczenia prędkości, a potem przebudowa wszystkiego w samych Katowicach. Na
Śląsk nie pojechaliśmy w poszukiwaniu dobrego jedzenia, powód był inny. Nie
wchodząc w szczegóły, w efekcie to co najlepiej zapamiętałam to był naprawdę
dobry obiad w hotelowej restauracji. Zacznę od tego, że było zupełnie pusto.
Byliśmy jednymi gośćmi. Dla mnie to oznaka, że coś jest nie tak. T jednak
przekonywał, że, to dobra restauracja. Miał rację. Zacznę od wnętrza – śliczne,
stylowe. Brakowało tylko tłumu ludzi, jazzu i dymu papierosowego. Nie palę,
jednak są takie miejsca, w których powinno się palić. Wtedy wszystko by do siebie pasowało –
przedwojenny klimat, niczym z Va Bank’u. Obsługa kelnerska na wysokim poziomie,
a teraz pora napisać o jedzeniu. Najpierw czekadełko – wytrawna galaretka z
buraków z wędzonym serem, do tego ciepłe pieczywa. Dalej ja zamówiłam sobie
zupę – krem chrzanowy ze skwarkami. Pyszny, gorący. Czasem, nawet w dobrych
restauracjach podają smaczne zupy, które nie są gorące. Nie lubię tego, bo w
efekcie jak jem i rozmawiam to ostatnie łyżki są prawie zimne. Tutaj było
inaczej. Krem chrzanowy był wrzący, jedząc powoli nacieszyłam się lekko
cierpkim smakiem zneutralizowanym skwarkami. Potem danie główne – łosoś z
sufletem serowo warzywnym w sosie śmietanowym. Łosoś poprawny, a suflet
przepyszny. J. lepiej wybrał – przystawką był węgorz marynowany – zawinięty w
cudowną roladę, a na drugie, coś co wiem, że jeżeli jeszcze raz tam przyjadę to
i ja to zamówię. Mowa o karczku z dzika na puree brokułowym. To było coś. Nic
na to nie poradzę uwielbiam próbować, wymieniać się talerzami. Na deser nie
miałam już ochoty. Wszystko mi się w tej restauracji podobało, aranżacja
wnętrza, krochmalone obrusy, zastawa, sposób podania jedzenia, a potem jego
smak. To był pyszny obiad. Szkoda, że trzeba było spędzić tyle czasu w aucie. A
jeszcze jedno, restauracja ma bardzo krótką kartę – (chyba) po 4 opcje
przystawek, dwie zupy i po 4 drugie danie i desery. Wychodząc zapytałam kelnera
o to czy zawsze przy tak dobrej kuchni są takie pustki. Wytłumaczył mi, że w
piątki to czasem są jacyś goście, w weekendy to bardzo rzadko, a w tygodniu to
i owszem bywa tłoczno. Wszyscy goście uciekają z Katowic na weekend do domu,
przyjeżdżają w poniedziałek – w delegację. To trochę smutne, z drugiej strony
co jest do zwiedzania w Katowicach? Tam nawet rynku nie ma! Największe centrum
handlowe? Spodek, który ma swoje lata? Oczywiście można przyjechać
pofotografować upadające kopalnie….
|
Ciepłe pieczywo fot. D.Szymborska |
|
Restauracja Monopol fot. D.Szymborska |
|
Krem chrzanowy fot. D.Szymborska |
|
Łosoś i suflet warzywny fot. D.Szymborska |
Hotel Monopol, Restauracja Monopol, Katowice, ul. Dworcowa
Jedzenie wygląda na pysznie :)
OdpowiedzUsuńA co do Katowic to na krótką wizytę może nie są za ciekawe, ale gwarantuję że jest na Śląsku wiele urokliwych i niepowtarzalnych miejsc :)