|
Start fot. T. |
Miałam biec tylko piątkę, ale….no właśnie przecież nie trzeba się
ścigać, zawody mogą też być fajniejszym treningiem, w lepszej atmosferze. I
jeszcze ta kwestia medali – 5, 10 i 15. Dwa już mam…więc pewno 15 też w czerwcu
pobiegnę. A dziś było ciekawie. Żoliborz zaskakuje z jednej strony śliczne
domki, zadbane ogródki, okna w dachu a 600 metrów dalej wysoki familok z
komórkami na węgiel i menelami w każdym wieku. Była wódka, było sikanie pod
garażem i okrzyki (tych młodszych), że będą w GoPRO. Ano będą. Bo dziś biegłam
z kamerką. Dziś będzie o samym biegu a jutro o leginsach w których biegłam, bo
pierwszy raz w czasie biegu słyszałam hasła „biegnę za twoją pupą i staram się
cię nie zgubić” (zgubił), albo „jaki śliczny tyłek postaram się nadążać” (nie
nadążył). Przypomina mi się znajomy M. opowiadał (jest grubo po
siedemdziesiątce), że w czasie maratonu wypatruje ładną „pupę”, robi wszystko
by ją przegonić, potem szuka kolejnej i tak biega maratony na 3.30…dobrze, że
są szybkie panie bo M. ma dużo motywacji.
|
Zaraz po starcie z GoPRO fot. T. |
|
Podbieg razy trzy fot. T. |
Bieg 3 pętlowy. Oj nie przepadam za takimi kółeczkami, tutaj
przynajmniej na trasie dużo się działo. Oprócz meneli – kibiców, były zbiegi po
schodach (takich co to co metr schodek w dół), podbieg po ścieżce, zbieg kostką
brukową, asfalt przy drogie szybkiego ruchu. Jednym słowem prawie wszystkie
możliwe nawierzchnie! Trasa naprawdę wymagająca więc zwycięzcom z dobrymi
czasami należą się ogromne gratulacje bo nie łatwo było szybko pobiec.
|
Ciacho na mecie fot. T. |
|
Dwa już mam fot. D.Szymborska |
Z tym gapieniem się na tyłki mam tak samo - chociaż może nie powinnam o tym mówić, bo jestem kobietą :P. Leginsy faktycznie szałowe! Wczoraj odebrałam z Merlina "Stopy w chmurach" i chyba zdążę przeczytać zanim dojedziemy na miejsce (Beskid Sądecki). Jeszcze nie wiem, czy polecam, póki co podoba mi się styl autora. Od jutra aż do następnego piątku - góry - i w książkach, bo "Biec albo umrzeć" też ze mną jedzie i te prawdziwe. Teraz tak pomyślałam, że do kompletu brakuje mi jeszcze którejś z ksiażek Ueli Steck'a.
OdpowiedzUsuń