Kolejna rowerowo-biegowa zakładka i zmieniam zdanie na temat kolki
Kolorowo rowerowo, kolorowo biegowo fot. D.Szymborska |
Normalnie to bym w weekend jeździła na rowerze i biegała ale…. Nie w
ten. Jutro Bieg Wawerczyka, potem gotowanie z Fernando del Cerro oj będzie się
działo. A plan treningowy rzecz święta. Dlatego trzeba żonglować czasem. Im
dłuższe treningi tym trudniej je gdzieś „upchnąć”.
Dziś jeździłam na rowerze ciepło i kolorowo ubrana. Na mój tri suit
(opis TUTAJ) ubrałam długie leginsy i bluzeczkę z długim rękawem. Wciąż mam
problemy jak ubierać się na rower, żeby z jednej strony nie zamarznąć z drugiej
się nie zapocić. I jeszcze te wirujące białe, uczulające kłaczki (chyba topole)
to wszystko nie ułatwia treningu tylko go utrudnia.
Jednak nie o narzekanie
chodzi tylko o radość z dobrej jazdy i biegu. Było ciężko, a teraz jest jeszcze
ciężej bo w przeciwieństwie do weekendu nie ma opcji – drzemka na kanapie…
Z nowych rzeczy, uważałam do dzisiaj, że coś takiego jak kolka w czasie
biegu jest wymysłem zmęczonych biegaczy. Cóż, jak to się mówi odszczekuje.
Kolka istnieje. Albo może nie tyle kolka co taki ból w boku co uniemożliwia
bieganie. Nie było aż tak źle ani razu do marszu nie przeszłam ale nie powiem
żeby było przyjemnie, oj nie. Ciekawa jestem czego się jeszcze dowiem na
kolejnych treningach. Wciąż nie wierzę w ufoludki….
Wracając do kolki, znajomy maratończyk radził by tak jak Szost łykać
nospę – nie jest to doping a działa rozkurczowo. Nie wiem, nie wiem. Fanką
najróżniejszych tabletek nie jestem ale jak na kolejnym treningu będzie
podobnie to się zastanowię.
Z moich obserwacji wynika, że kolka bierze się ze złej techniki oddechu (u biegaczy-nowicjuszy, albo u biegaczy, którzy się zamyślą podczas biegu, co mnie się czasem zdarza kiedy nie trzeba patrzeć pod nogi) i jest to skurcz mięśni odpowiedzialnych za podnoszenie klatki piersiowej przy wdechu. Tylko jak rozprężyć taki mięsień? Ano głębokim wdechem i szybkim wydechem i tak kilka razy. Kolka znika.
OdpowiedzUsuń