Porcja białka = kawał mięsa czyli Rib Eye stek
Rib Eye w B&W fot. D.Szymborska |
Nie zjem jak krwisty. Wiem, że musi być krwisty by był dobry. Nie
zamawiam steków. Tylko co zrobić jak się jest zaproszonym do Butchery&Wine?
Gdzie w karcie dania główne to tylko steki (nie licząc jednej ryby i burgera)?
Pozostaje negocjować smak. Nie było łatwo zamówić.
Nie chciałam dostać kapciowatego mięsa na talerzu (deseczce), a
takiego można się spodziewać po dobrze wysmażonych stekach, nie chciałam też
się zgodzić na coś co będzie zbyt krwiste bo zwyczajnie bym tego nie zjadła. W
końcu okazało się, że Rib Eye z polskiej wołowiny może być na tyle wysmażony by
mnie nie przestraszył krwią a na tyle niewysmażony by był miękki. Uff.
Dobraliśmy też dodatki.
To się nazywa atmosfera – w B&W po prostu miło spędza się czas.
Super obsługa, a stoliczek na podeście z widokiem na innych gości – wybornie.
Nie trzeba nawet rozmawiać przy jedzeniu wystarczy się rozglądać i słyszeć
rozmowy innych.
Zamówiliśmy dwa steki, jeden dla mnie a drugi czerwony. Do tego
dodatki. Tak jak stekiem jestem zachwycona tak dodatkami cóż….. to nie moja
pierwsza wizyta w B&W i pamiętałam, że frytki, szpinak to były pyszności. A
dziś były przeciętne, porcje mniejsze, szpinak niedosolony. Na szczęście to
dało się naprawić świeżo mieloną solą, bo młynek stał na stole.
Wiadomo tutaj przychodzi się na kawał mięsa, ale w tak miłym miejscu
oczekuję, że całą reszta też będzie super.
Dobre mięso zjadłam i z tego się cieszę! Białko było! I to chyba taki
mały kroczek w stronę steków – dania przydatnego osobom, które dużo trenują!
Wcześniej zamówiłam rybę bo taka odważna nie byłam…. Relacja z 2012
TUTAJ
Komentarze
Prześlij komentarz