Tapering czyli gdy wszystko jest denerwujące
Popływanie w stroju startowym pozwala upewnić się, że wszystko będzie OK w czasie zawodów fot. A. |
Tapering to ograniczenie aktywności fizycznej przed ważnymi zawodami.
Ma to służyć poczuciu świeżości, wypoczęcia w dniu startu.
W zależności od stopnia wytrenowania tapering może oznaczać „tylko”
jeden luźniejszy trening, z szybkościowymi akcentami albo zupełną labę.
Należy się wysypiać, nie przejadać, odpoczywać, wizualizować start.
Tak to wygląda w teorii. W praktyce jest dużo trudniej
Jak nie mam treningu to mam więcej czasu. Czasu, którego wcale nie przeznaczam
na pracę/nadrabianie zaległości/naukę, tylko zajmuje się panikowaniem i
rozwiązywaniem scenariuszy awaryjnych. Tak jak jeszcze, to drugie zajęcie może
być choć trochę konstruktywne, tak panikowanie i rozpamiętywanie tego co się
trenowało/nie trenowało nie prowadzi do żadnych konstruktywnych wniosków.
Wnioski to będzie można wysnuwać po zawodach.
Dalej w czasie tych wolnych dni, zaczynam się kombinować co by tu
podpadło po tapering, że to nie będzie taki prawdziwy trening, tylko tak
troszeczkę…..
Tapering w głowie oznacza panikę, że nie trenuję do końca, że może
właśnie ten jeden trening pozwoliłby mi urwać sekundy, minuty….
Wreszcie dieta, przed triathlonem na dystansie krótkim nie ma sensu
robić „cyrków” z pakowaniem węglowodanami. Co innego dystanse długie, maratony
tu już trzeba przemyśleć strategię żywieniową. W tym całym taperingu dochodzi
jeszcze obawa o wagę – takie myśli i nerwowe przeliczania – nie spalam kalorii
bo nie trenuję to muszę mniej jeść bo przytyję. Pewno, że możliwe ale mało prawdopodobne.
Jednak w głowie siedzi. Lepiej uważać na niepotrzebne gramy ale nie można
wariować i niedojadać bo w efekcie, nawet na krótkim dystansie zabraknie nam
siły…
Tapering powinien być czasem koncentracji przedstartowej. Ciekawe…a tu
trzeba się spakować na zawody, kupić żele, sprawdzić sprzęt, wydrukować
rezerwację, doczytać regulamin. Nigdy nie jest tak, że wszystko jest tam gdzie
powinno być, a to szczęśliwy startowy czepek ulega zagubieniu (tak, tak ja tak
marznę w głowę, że z reguły ubieram dwa – swój i ten z zawodów), olejek do
opalania się skończył, brakuje wody mineralne. Efekt – nerwowe ostatnie zakupy.
Z taperinginem trzeba uważać! Może przynieść dużo złego – czarne scenariusze,
jeszcze większy stres przedstartowy. Dlatego tak bardzo trzeba pamiętać o tym,
że nie trzeba rezygnować całkowicie z treningów, przebieżka, przepływka czy
przejażdżka w rozsądnym wymiarze potrafi uspokoić moją głowę! Upewniam się, że
nie zapomniałam jak się pływa w piance, że okularki nie przeciekają, że wpinam
i wypinam buty na rowerze, wreszcie, że startówki mają dobrze zawiązane
sznurowadła.
Taki mądry tapering pozwala być znośnym dla otoczenia. W sportowym
domu, praktycznie nie ma weekendu, żeby ktoś nie miał zawodów. Gdy są to starty
A, tapering oznacza zwiększoną ilość awantur…. Dlatego czasem warto wyjść
pobiegać…..
Komentarze
Prześlij komentarz