GP Żoliborza – podsumowanie trzech biegów i ostatnia piętnastka po betonie i szutrze
Moje one, moje fot. D.Szymborska |
a) pyli nie od wczoraj
b) trasa była zgodna z zapowiedzią
c) sama się na bieg zapisałam i chciałam w nim wystartować.
Spaliłam te ponad 1000kcal ale wszystko mnie bardzo boli, moje kolana,
kręgosłup nie lubią betonu – kto lubi?
Wczoraj byłam 9 w swojej kategorii, jak na zupełnie mi nieznany dystans
(tak, tak nigdy wcześniej nie biegłam 15K na zawodach) to dobrze, jak na tempo,
które chcę trzymać na maratonie też OK, jak na wynik to średnio, tyle, że
wczoraj, to był trening i bieg po brakujący puzzel do mojej medalowej kolekcji.
15K to już na tyle długi dystans, że fajnie jest się napić czegoś w
połowie biegu, niestety organizator (chyba pierwsza wpadka Entre) nie zapewnił
wody dla zawodników, owszem butelka czekała, tyle, że na mecie.
Na szczęście biegaliśmy pętle więc przebiegałam obok depozytu, gdzie na
stole postawiłam oznakowany bidon – normalnie elita maratońska – napiłam się w
biegu, nie chcąc wyrzucać ulubionego (różowego
a jakże) bidonu wręczyłam go zaskoczonemu kibicowi z prośbo/rozkazem –
proszę zanieść bidon do depozytu, dziękuję bardzo. Wszystko zadziałało! Picie
miałam, bidon czekał w depozycie!
Coś jakoś nie zadziałało - ładne wyglądanie przed startem, albo fotograf zły.....fot. nieznajomy biegacz |
Bieg urokliwy jeżeli chodzi o widoki, nad Wisłą ślicznie, ale dający w
kość nawierzchnią.
Jak już się kończył beton to zaczynał się szuter, a z racji tego, że
długo nie padało to było bardzo dużo pyłu. Miałam go we włosach, na twarzy,
cała byłam nim pokryta.
Coraz więcej biegowych znajomości, a na biegach Entre dochodzi jeszcze
zawsze miła atmosfera. To taki pewniak – będzie fajnie, będzie babeczka na
mecie (albo makaron), ładny medal, punktualny start i dużo znajomych twarzy.
Mam nadzieję, że w przyszłym roku pobiegniemy inną trasą, tak jak
przełaj, który był pierwszym biegiem z cyklu był super (relacja TUTAJ), tak
drugi betonowy bieg już mniej mi odpowiadał jeżeli chodzi o trasę (relacja
TUTAJ), a wczorajszy, cóż poobijałam się i tyle.
Cała kolekcja fot. D.Szymborska |
Zerknęłam na zegarek i....zjadłam babeczkę fot. D.Szymborska |
Zegarek nie kłamie....fot. D.Szymborska |
Bieganie o dziwnej porze w środku tygodnia – 18.30 – środa – pokazuje,
że tak naprawdę nie ma złej godziny na trening! Oczywiście jest trochę
zamieszania z odżywianiem, jak zależało mi by dobrze pobiec 5K (6/K30) to długo
planowałam co kiedy zjeść, bo jak start rano albo w południe to wszystko
wiadomo – jak zawsze, ale z takimi godzinami to lekko nie jest! Był obiad i
wszystko zadziałało!
Szkoda, że cykl się skończył, bo dobrze mi się biegało. Medale wiszą
obok siebie i bardzo ładnie wyglądają!
Komentarze
Prześlij komentarz