|
Sznycel cielęcy fot. D.Szymborska |
Nie łatwo było coś znaleźć. W sieci żadnych dobrych rekomendacji, w
jednej polecanej byliśmy rok temu i było fajnie ale bez rewelacji. Pozostał spacer
w deszczu. Królowały pierogarnie, kababy. W końcu znaleźliśmy coś podobnego
bardziej do klubu. Na jedzenie czekało się bardzo długo, za to w takiej miłej niezobowiązującej
atmosferze, że wcale to nie przeszkadzało. Ponieważ uwielbiam zupy to
oczywiście od niej zaczęłam. A tutaj miłe zaskoczenie bo czekadełko to zupa
fasolowa podana w filiżance. Potem właściwa zupa z klopsikami i puree
ziemniaczanym. Wreszcie główne – płaściutki, dobrze wyklepany sznycel z
cielęciny. Naprawdę dobry obiad. Miło było posiedzieć, pogadać. Potem CSW, jak
zwykle fajne. Lubię takie majówki, nic to, że pada…..
|
Zupne czekadełko fot. D.Szymborska |
|
Zupa fot. D.Szymborska |
Komentarze
Prześlij komentarz