Terroiryści z Langwedocji – film Kena Paytona
Od lewej Ken Payton, John Bojanowski fot. D.Szymborska |
Aaaa miało być zupełnie inaczej. Zaraz po zakończonej projekcji
zaczęłam sobie układać w głowie tekst. O tym, że prawie dwie i półgodzinny
dokumentu to za dużo. Że nudno było, że bym przewinęła połowę, że podpisy
zrobione do kitu. Po filmie zostałam zaproszona na lancz. W Le Regina pysznie
karmią to pomyślałam, że zjem jakaś sałatę, kawałek mięsa i pędzę dalej. Organizatorka projekcji pani Anna Smag-Trzaskalska zapytała się, czy chcę porozmawiać z Kenem, reżyserem
Terroirystów z Langwedocji, opowiedziałam, że nie bo filmem zachwycona nie byłam.
Stanęłam sobie z bok. Wcinam sałatę.
Podchodzi Ken i pyta się czy tu jest
miejsce. I zaczęliśmy rozmawiać. O tym jak ciężko jest zebrać pieniądze na
dokumentalny film, o tym, że chciałby mieć lepszą muzykę filmową ale to tyle
kosztuje. Ken opowiadał mi jak trudno namówić kogokolwiek na wsparcie
finansowe, to zabiera miesiące i nie zawsze przynosi efekt. Zapytałam co jest
jego następny projektem – powiedział, że teraz wraca do fotografii, będzie
robił zdjęcia w winnicach, chciałby też pojechać do Turcji. Na szczęście nie
zapytał się bezpośrednio co sądzę o filmie. Byłam ciekawa czy Ken
mówi po francusku bo na filmie nigdzie nie było słychać ani widać tłumacza.
Nie, nie zna francuskiego, mówi bardzo słabo. Pewnie dlatego wybrał też kilku
angielskojęzycznych bohaterów. Jakby wywołany do tablicy do naszego stolika
podszedł z talerzem John Bojanowski. Jeden z bohaterów filmu Kena. John
kilkanaście lat temu był w Polsce, w Poznaniu na kursie języka. Teraz po latach
jest zachwycony zmianami, wspominał, że piło się tylko Sophie, ale on wtedy nie
miał jeszcze winnicy więc jakoś bardzo mu to nie przeszkadzało. John w filmie
Kena mówi o tym jak się uczył jeździć traktorem, na filmie to tylko taka
śmieszna wstawka, a opowieść jest dłuższa. John teraz ma nowoczesny traktor,
wygodny, cichy a gdy z żoną Nicole zaczynali swoją winną przygodę to jeździł
trzęsącym się czterdziestoletnim gratem i tak naprawdę nie miał siły cieszyć
się, że uprawia winogrona bo tak bolał go kręgosłup po jeździe na niewygodnym
foteliku.
Z szybkiego lanczu zrobił się trochę dłuższy, z przemyślanego tekstu
nic nie zostało. Bo dowiedziałam się dużo więcej niż widziałam na projekcji.
Film pokazuje 12 winnic, ich właścicieli, ich opowieść o winie,
życiu, ziemi. 11 z nich wybrało uprawę winorośli bez użytku chemii – bio.
Wszyscy mają jakieś historie, życie, które praktycznie nigdy prosto ich do
winnicy nie prowadziło. Część ma dzieci, niektórzy wnuki, szukają następców,
opowiadają o swojej pasji. Wino jest ich życiem. Film ma dwie części – w pierwszej
poznajemy bohaterów, a John Bojanowski jeździ traktorem, w drugiej obserwujemy
zbiory winogron.
Wymieniliśmy się wizytówkami, Ken dał zapytał się jaką chcę bo ma kilka
rodzajów – dane takie same ale obrazki inne wybrałam tureckich mechaników
(zdjęcie baletek dobrze mi się nie kojarzyło bo gwiazdą kółka baletowego nigdy
nie byłam, a widoczek był zwyczajny).
Film Kena można oglądnąć (6.99E) lub ściągnąć i zapisać za (9.99E) z
jego strony TUTAJ
Świetnie napisany artykuł. Jak dla mnie bomba.
OdpowiedzUsuńdziękuję, cieszę się, że się podobał :)
Usuń