Vini Folies 2013 – relacja
Degustacyjny katalog fot. D.Szymborska |
Dziś szalony dzień. Jak nie konferencja to degustacja. Tematy odległe a
radość podobna. Vini Folies to przytulna degustacja, z lanczem w formie bufetu.
Zacznę od katalogu degustacji – po prostu śliczny. Po raz kolejny organizatorzy
degustacji pomyśleli o tym, by książeczka z winami cieszyła oko. Sama
degustacja stosunkowo mała, jednak nie mogę narzekać bo jak są szampany (i to
dobre) to jest dobrze! Miejsce – tutaj najwięcej uwag do braku klimatyzacji –
hotel Mercure Grand, ostatnie piętro. 15 stoisk. Tyle statystyk, teraz o samym
winie i koniaku (na końcu). Wybrałam wina o różnych cenach, z różnych regionów,
praktycznie za każdym razem dobrze trafiłam. To lubię! Degustację na których są
ciekawe wina, a nie takie po euro do tanich restauracji (oczywiście zdarzają się
dobre wina za euro ale ja jakoś ich nie spotykam w swoim kieliszku).
Na początek Alzacja. Proste wina z Bestheim. Pinot Blanc Reserve z 2011
i Klevened de Heligenstein. Wymieniam w jednym zdaniu bo pomimo zupełnie
różnego smaku to są dobre wina stołowe (w cenach do 10E). Sama winnica ma
bardzo długą historię, założona została 1765 roku. Obecnie jest to naprawdę
duża winnica – 750ha robi wrażenie. To znane alzackie wino. Co ciekawe wina te
smakują bardzo Koreańczykom bo właśnie tam idzie spora część eksportu z tej
winnicy.
Przenosimy się kawałek dalej, do spółdzielni zrzeszającej aż 10
niezależnych winnic. Biotful Wines to ekologiczna produkcja. Tutaj eko szampan.
Pycha, doskonale truskawkowo, z delikatnymi poziomkami na końcu. Domain Picard
(bo o nim mowa) AOC Champagne Grand Cru to wydatek około 18E. Jeżeli ktoś szuka
owocowego szampana to z ten z pewnością go zadowoli.
Teraz pora na region w którym mogłabym mieszkać. Może nawet bym się
francuskiego nauczyła… Szampania. Winnica młoda, założona w 1989 roku. Malutka
winnica, 3ha dobrego gruntu i 3 pyszne szampany. Champagne Didier Chopin.
Właścicielem jest Chopin, tyle, że Diedier. Niestety nie jestem w stanie podać
nawet prognozowanych cen w Polsce, ale z pewnością mogę polecić te szampany,
których próbowałam. Zaczęłam od Champgne Didier Chopin – najprostszy, dobry ale
bez rewelacji. Taki do zapomnienia ale wypicia z radością. Potem był Cuvee
Chopin – i tutaj to już bliżej do doskonałego mazurka, wreszcie Cuvee D’Exception
– i tutaj to prawdziwy koncert. Taki szampan, jaki pasuje do opowieści o starym
zamku, otwartych wrotach do piwnicy, omszałej butelce, z której wystrzeliwuje
korek, po to by do kieliszka trafił mocno gazowany rewelacyjny napój. Lekko
poziomkowy, trochę beczkowy, poruszający swoją doskonałością.
Pozostając w moim ulubionym regionie Francji, kolejna winnica, a
dokładnie spółdzielnia winiarska. Champagne Sanger. Spróbowałam trzech. Sanger
Blanc de Blancs, rocznikowy z 2008 – dobry, poprawny. Potem w kieliszku pojawił
się Złoty Medalista z Challange to the best french wines for USA 2012 – świetny
wybór – Sanger Cuvee Louise Eugenie. Nierocznikowy, genialny szampan. Cudownie
wytrawny, bez wyczuwalnego cukru (około 27E), na koniec Sanger Brut Tradition –
dobry ale jego poprzednik to inna klasa (zarówno smakowa jak i cenowa, bo ten
kosztuje około 15E).
Krótka wycieczka do Langwedocji. Po to by napić się stołowego wina za,
nie całe 3 Euro. A warto – Chateau Auris, Bugadelles, IGP Pays d’Oc, 2010.
Dawno nie piłam tak dobrego wina jeżeli chodzi o proporcje ceny do jakości.
Inna sprawa, że może po połowie butelki głowa boleć…. Ja wypluwałam więc głowa
mnie nie boli. A to wino zostało wyróżnione przez Decanter – rozumiem za co!
Aromatyczne, ciekawe, zaskakujące lekko dymne…. Podałabym je do jagnięciny…czekam
na importera bo z pewnością to wino bym kupiła.
Na koniec samo wąchanie. Koniaku się nie napowietrza, nie wypluwa.
Dlatego dziś tylko wąchałam. Bardzo lubię koniak, nie piłam go od wieków. Mocny
alkohol i bieganie nie idzie w parze…. Wąchałam trzy. Cognac de Luze, pierwszy– De Luze
vs Fine Cognac, potem De Luze VSOP Fine Champagne – i to było coś zjawiskowego,
koniak, który pachnie pomarańczami, wanilią. Nie jest agresywny alkoholowo. Na
koniec koniak z butelki reprezentującej tego producenta (bardzo wygodnej do
trzymanie w ręce przy nalewaniu i do tego ślicznie wykonanej) to De Luze XO
Fine Champagne – ciekawy, ale w przeciwieństwie do poprzednika bardziej dębowy,
trochę przypominający gorącą brioszkę, może nawet minimalnie jaśminowy.
Powąchanie koniaków na koniec degustacji było naprawdę super. Do tego
jak skończyłam degustację to zaczął się lancz. Wybrałam wersję wegetariańską i
nie żałuję. Dobry ryż z warzywami, puree marchewkowe, i pieczone warzywa.
Komentarze
Prześlij komentarz