TRYB JASNY/CIEMNY

Trening zamiast lunchu – za i przeciw

Lewa podrapana bo znów się nie wypięłam z SPD, za to skarpetki dobrane do butów! fot. D.Szymborska
Najbardziej lubię trenować rano. Oczywiście problem pojawia się jak mam do zrobienia dwa treningi i nie jest to zakładka (czyli rower i bieg). Wtedy jeden jest rano a drugi po południu. Dziś pracowity poniedziałek, dlatego trening zamiast lunchu. Podbiegi na Kopie Cwila. Koszmar to mało powiedziane.

Mam kilku znajomych, którzy trenują właśnie w porze lunchu. Mają w pracy ciuchy biegowe, wychodzą na godzinę albo 45 minut, potem szybki prysznic i wracają do pracy. Da się. Oczywiście.

Moja za i przeciw treningom w czasie lunchu przedstawia się następująco.

ZA treningiem w porze lunchu:

·      Można się wyspać, nie trzeba się zrywać rano przed pracą,
·      Można umówić się na randkę, kolację, kino bo trening mamy już „z głowy”,
·      Można pobiegać z koleżanką lub kolegą z pracy,
·      Można szpanować ciuchami biegowymi bo na pewno zwrócimy na siebie uwagę wybiegając z biura,
·      Trenując w pełnym słońcu można się ładnie opalić.

PRZECIW treningom w porze lunchu:

·      To może być tylko krótki 45 minutowy trening, trzeba się ze wszystkim śpieszyć,
·      Jeżeli nie umiemy się szybko malować to nasz trening może trwać zaledwie 30 minut, potem prysznic i pacykowanie,
·      Nie zjemy lunchu!!! Jak jestem głodna to jestem zła!
·      Teraz, latem około południa są największe upały (dziś robiłam podbiegi w pełnym słońcu, a termometr w cieniu pokazywał 26 stopni),

Dla mnie kwestia jedzenia przeważa szalę….. wolę unikać treningów w porze lunchu….


Żeby nie było, że narzekam, pora, porą ale 10 podbiegów po około 140 metrów zrobiłam. Było ciężko i wcale nie było fajnie, jednak cieszę się bo co trening to trening.

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Głodna, zła i jeszcze biega - omijać szerokim łukiem? :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eee zadowolona z treningu:) i zdążyłam przed burzą!

      Usuń
  3. Kurcze, a ja wolę biegać wieczorem. Najgorsze jest dla mnie poranne bieganie, poza zawodami, bo tam adrenalina robi swoje. W południe, w pełnym słońcu i upale biegłam w Bydgoszczy w zeszłym roku i do dzisiaj nie mogę zapomnieć jak było strasznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Albo rano, albo późne popołudnie - środek dnia dla mnie w kwestii biegowej nie istnieje. Rano w tygodniu odpada, bo i tak wstaję o 5-tej rano, więc zostają popołudnia, kiedy wrócę z pracy, czyli po 18-tej. Zaś wybór między bieganiem, a jedzeniem jest prosty i identyczny z Twoim.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa