Koktajl mocy i basenowy „tornister”
Przy takiej "stylizacji" podrywają mnie gimnazjaliści fot. T. |
Świeże maliny, jogurt, banany i płatki owsiane. Wszystko zmiksowane. Bez
dodatku cukru. Pysznie.
Na basen chodzę z „tornistrem”, dzięki temu wiem, że przepłynę zadane
treningi bo mi sprzętu nie zabraknie. Noszę ze sobą: ósemkę – czyli specjalną
deskę do pływania, ot zwyczajnie nie mam ochoty między nogami trzymać oślizłej
deski basenowej. Mam swoją mało wypornościową deskę do ćwiczenia nóg. Jest też
i rurka czołowa – to znowu pozwala mi ćwiczyć kadencję rąk – nie muszę robić
wdechów, nic „tylko” machać rękami. 3 moje ulubione sprzęty w kolorze różowym.
Mam też płetwy, za którymi zbytnio nie przepadam bo nogi bolą jak ćwiczę małe
ruchy, który stóp. Są też łapki – oj wtedy to czuję jak „bary” rosną jak sobie
w nich popływam. Wreszcie od czasu, wielkiego spadku cukru i tego, że trenerka
ratowała mnie swoim czekoladowym ciasteczkiem w „tornistrze” jest batonik
węglowodanowy – na czarną godzinę.
Prawie sezonowo fot. D.Szymborska |
Kolejny koktajl mocy fot. D.Szymborska |
Pływam, pływam, ćwiczę po dachem w słońcu prześwitującym przez dach. Oj
jak zazdroszczę tym, którzy mogą trenować na świeżym powietrzu. Taki olimpijski
basen na dworze….marzenie. A tu sorry taki mamy klimat i pozostaje się cieszyć,
że auta przed basenem nie muszę odśnieżać.
Czasem w ramach atrakcji popływam w basenie z falą, tyle, że pod prąd.
Oj to człowiek się zmęczy. Przypomina to baseny bez końca czyli takie większe
wanny, w których dzięki silnemu prądowi płynie się w miejscu – widziałam takie „cudeńka”
w czasie zawodów triathlonowych – już na mecie można było sobie w czymś takim
popływać.
Zaletą porannych treningów basenowych jest to, że do wieczora można
odzyskać siły na…kolejny trening!
Ooo, strasznie dużo zabierasz tych rzeczy :)
OdpowiedzUsuńdużo, dużo ale mam specjalny siateczkowy plecak - tornister więc nawet wygodnie się to wszystko nosi :)
Usuń