Elemental Tri Series – OLSZTYN 2015 - relacja
Nie ogarnęłam kwestii zdjęcia przed starem w piance to mam takie już na mecie fot. T. |
3.15 – nie zaśpię
3.30 – jeszcze budzik nie dzwoni
4.00 – nie zaspałam!
4.38 – już w aucie (śpię na fotelu pasażera)
7.12 – odbieram pakiet startowy w Olsztynie wieje, na niebie burzowe
chmury, jestem ubrana w: trisuit, t-shirt, bluzę z kapturem, wiatrówkę, długie
spodnie, skarpetki... jest mi zimno
8.37 – skręcony rower, zaprowadzony do strefy zmian, wszystko
poukładane tak żeby jak najszybciej „się ogarnąć” po wyjściu z wody, coraz
silniejszy wiatr, zimno
9.30 – odprawa – organizator szybko informuje, do której bojki płynąć
9.45 – jestem już w piance i klapkach, mam na głowie dwa czepki, trzęsę
się z zimna i szczękam zębami
9.58 – wchodzimy po schodkach do wody, teraz to mogłabym nerkę oddać –
czuję jakbym się zanurzyła w lodowej kąpieli
10.00 – fale mają 50cm wysokości, niby mam 170 wzrostu ale w wodzie
jestem na płasko więc wydają mi się wysokie, START, płynę a bardziej się
poruszam, na szczęście fale rzadko mnie zakrywają
10.05 - już biegnę po piachu,
zdejmuję pół pianki i biegnę po betonie (nie ma „dywanu”) nie wiem czy zęby
szczękają mi z zimna czy dlatego, że tak się „odbijam” od podłoża
10.07 – ogarniam strefę zmian, niczego nie zapominam, biegnę do żółtej
belki i ruszam rowerem
XXXX – troszkę tracę rachubę czasu, bardzo wieje, z naprzeciwka jadą
dwa peletony, w drugim chłopak zalicza kraksę, przystaję żeby zobaczyć jak mogę
pomóc, widzę nabiegającego ratownika medycznego, jadę dalej, jest zimno i tak
wieje, że czuję jak mój rower przesuwa się w bok, na trasie nie ma oznaczeń
kilometrów, jadę tak jak myślę, że powinnam
XXXX – po trzech nawrotkach i jednym rondku, podjeżdżam do strefy
zmian, tym razem nie ma namalowanej belki jest za to gwiżdżący sędzia, udaje mi
się zatrzymać w dobrym miejscu, powiesić rower, zmienić buty i zdjąć kask, w
rękę ulubiony izotonik i nareszcie mogę biec
XXXX- na trasie biegowej nie ma oznaczeń kilometrów, nie wiem ile
jeszcze mi brakuje do mety, biegnę szybko ale z małym zapasem żeby się nie
okazało, że na metę będę wchodzić raźnym krokiem, słyszę jeszcze 200 metrów,
długa a bardziej zakęty i wbiegam na metę
XXXX – z medalem na szyi proszę pozuję do zdjęcia, sesja zdjęciowa
trwa 8 sekund bo tak mi zimno
XXXX – już przebrana siedzę nad pyszną zupą rybną i czekam na to kiedy
będę mogła odebrać rzeczy ze strefy zmian i pojechać do domu
Trasa rowerowa - już koniec fot. T. |
Wybiegam fot. T |
MEEETA! będzie cieplej!!!! fot. T. |
Taki dziś był ranek i przedpołudnie. Intensywne, stresujące a przede
wszystkim zimne. Z zeszłego roku zapamiętałam świetną organizację imprezy, to
tutaj debiutowałam (RELACJA), w tym roku przeszkadzał mi brak oznaczonych
kilometrów. Bo o pogodę i fale to nie mogę przecież mieć do organizatorów
pretensji. Chciałabym żeby przyszłoroczny start był na tej samej trasie, wtedy
mogłabym porównać swoje wyniki.
Dzisiejszy medal fot. D.Szymborska |
A teraz rozglądnę się za jakąś suplementacją….dystans krótki a głód
duży, a zupę rybną dawno jadałam….
Super relacja !! Oby więcej takich startów i postów :D Też mam zamiar wystartować kiedyś w triatlonie, powodzenia tak w ogóle :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Powodzenia, triathlon jest cudowny, wymagający, męczący czasami ale ta radość mecie, warto :)
Usuń