Węgle z rana czyli węglowodanowe śniadanie przed treningiem
Węgle, węgle i jeszcze raz węgle - fot. D.Szymborska |
Leniwa niedziela to nie będzie, za to wyspana jestem! Dziś rower. Albo
jak mówią niektórzy triathloniści – opalanie „na kreskę”.
Trenowanie latem, ma wiele zalet ale wadą jest idiotyczna opalenizna.
Taka „od bluzeczki i spodenek kolarskich” – czyli właśnie ta kreska. Potem na
basenie to tak śmiesznie wygląda. Trudno, można używać kremów z większym
filtrem to efekt „kreski” będzie mniejszy, choć przy dłuższym treningu i tak
się tak spocimy, że krem spłynie.
Śniadanie węglowodanowe w moim wydaniu to: bułka pszenna (czasem sięgam
po gluten i nie czuje się z tego powodu jakoś gorzej, bo na dietę bezglutenową
przeszłam po to by schudnąć a nie z innych zdrowotnych przesłanek), miód (mnie
nie uczula), banan (tak, tak mil jedzeniowych to on dużo „nastukał”).
Do tego jeszcze mała porcja kofeiny w postaci kawy z ekspresu i mój
organizm dostał paliwo!
Jeszcze tylko izotonik do bidonu i trzeba się pośpieszyć bo energia
zjedzona zacznie się uwalniać!
Ostatnio coraz więcej i z coraz większą radością jeżdżę na rowerze.
Odkrywam szosę. Niby to drugi sezon, ale w zeszłym to bardziej się oswajałam z
rowerem, zaprzyjaźniałam, a teraz jesteśmy już dobrymi znajomymi!
Dalej nie jestem miłośniczką jazdy w ruchu ulicznym, ale inaczej się
nie da! Pewno, że można ćwiczyć na trenażerze, tylko to nie to samo! To świetne
rozwiązanie na zimę, ulewny deszcz itp. ale nic jeszcze przyjemniej jest
jeździć w słońcu po pięknych miejscach. Może i nie za bardzo się im przyglądam,
starając się nie wjeżdżać w dziury i koncentrując na ustawieniach przerzutek,
ale i tak jest wiatr, jestem ja i droga i kilometry, których przybywa!
Jak ten czas leci, w zeszłym tygodniu po szalonym weekendzie o 9 to już
miałam pakiet startowy w Krokowej odebrany (RELACJA TUTAJ), a dziś biorę nowy bidon i zmykam….
Malutkie to śniadanie... mała bułeczka i banan, jak nie przymierzając Małysz w najlepszych latach ;-)
OdpowiedzUsuń