|
Smaczna flaga fot. D.Szymborska |
Było bardzo amerykańsko. Piłki w
kolorach flagi pływające w basenie, przystojni Marines, świetna muzyka na żywo,
wielkie burgery i świetna sałatka Cezara.
Garden Party w rezydencji Ambasadora Stanów Zjednoczonych to duża
impreza. Bardzo lubię „eventy”, które są tak świetnie zorganizowane, wszystko
dopięte na ostatni (z flagą oczywiście) guzik!
Tak, to ja mogę świętować 4 lipca! Musiałam się chwilę zastanowić, czy
było coś do jedzenia, co można by zaliczyć do zdrowego jedzenie… burgery
(olbrzymie) – nie koniecznie, brązowe gazowane napoje dwóch wiodących firm –
zdecydowanie nie, pizza – tak, tak panowie na skuterkach dowozili (nie dlatego,
że zabrakło czegoś na imprezie, tylko, taki był zamysł- gorąca i świeża pizza
non stop), cupackes – fascynujące kolory, choć nie podejrzewam błękitnej bezy o
naturalne składniki (może z wyjątkiem białek). Grill – tłusto, mięsnie i cholesterolowo.
A dla tych co mają fanaberie – bezglutenowe, witaminowe, slow foodowe była „stacja”
z sałatami. Można było sobie samemu komponować – niedawno opisywałam jak trudno
jest zrobić dobrą sałatę Cezara (nie tego z Rzymu tylko ze Stanów właśnie
TUTAJ), to zdecydowałam się na taką przekąskę. Świetny kurczak, super bekon,
grillowana sałata rzymska, tylko z sosem nie szalałam bo, był bardzo
parmezanowo majonezowy. Nie brakowało też wina z Kalifornii!
Stylówka – inna niż sportowa – pasowała do imprezy, brakowało mi tylko chorągiewki
w ręce….. nie przeszkadzało mi dwu dniowe wyprzedzenie w świętowaniu Dnia
Niepodległości, bo teraz w sobotę mogę świętować spotkania z blogerami w
Poznaniu w czasie Blog Conference!
|
Stroik fot. D.Szymborska |
|
Skrzywienie - basen w rezydencji Ambasadora US w Warszawie fot. D.Szymborska |
|
Stylówka o której pisałam w wersji live fot. T. |
|
Części jadalnej flagi fot. D.Szymborska |
Komentarze
Prześlij komentarz