TRYB JASNY/CIEMNY

Surowy w środku, grillowany z zewnątrz – świetny tuńczyk

Danie główne - tuńczyk w Brasserie Warszawska  fot. D.Szymborska


W nowej sukience to się trzeba gdzieś pokazać. Owszem można sobie pospacerować, ale wiadomo, że najlepiej wygląda się gdy się jest uśmiechniętym i najedzonym. Brasserie Warszawska to świetne miejsce na a) obiad b) wyjście w nowej sukience.

Tyle jest testów butów biegowych, a o tych trochę elegantszych nikt nie pisze. Nie analizuje budowy podeszwy, „dropu” czy innych karbonowych wstawek (to akurat w butach rowerowych). A szkoda….może wtedy nie musiałabym docierać nowych, elegantszych pantofelków. Przeczytałabym sobie recenzję, a nie tylko zobaczyła zdjęcie na blogu modowym. Piękne stylizacje nie zawsze da się nosić na co dzień.

Przy okazji bankietu na Dzień Niepodległości pisałam o jednoczęściowym (czarnym) stroju bankietowym, teraz mam nowy!

A BW nowe danie jadłam, bo, że zaczęłam od zupy to wiadomo. Choć mocno walczyłam ze sobą – umiłowanie do zup czy zjawiskowa sałatka z cykorii. Wygrała zupa!

Na drugie tuńczyk. Długie wybieranie, bo chciałam, żeby nie był zimny ale pozostał różowy w środku.


Ultra aromatyczna zupa na pierwsze fot. D.Szymborska


Negocjacje tuńczykowe takie ważne dla mnie, bo kiedyś w Tamce (relacja TUTAJ) podano mi chłodny kawałek ryby argumentując, że kucharz ma taką wizję, i tak ma być. Wizja kucharza, wizją kucharza ale dla mnie najważniejsze jest to, żeby mi to smakowało.

Udało się, tuńczyk nie był zimny a był świetny, nie wiórek a świetne mięso. Gruby kawałek, opieczony z zewnątrz na grillu (cudowna kratka) a w środku letni ale surowy.

Do tego, jak to w BW świetne dodatki, nie żadne udziwnienia, tylko klasycznie ale jak to mówią kucharze – podkręcone. Czyli tak jak lubię.


Dobry obiad….jeszcze trzeba kolację zjeść bo plan na jutro jest ambitny….jak to kolarze mówią – oby noga dawała….

Wszystko co dobre się kończy...albo zjada fot. T.

Komentarze

Prześlij komentarz

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa