Burger w porcie smakuje wyśmienicie
Im cieplej tym bardziej tęsknię za Hiszpanią, Krajem Basków. Tam upały
(jak się zdażały, choć w Euskadi to raczej było takich kilka dni w roku) to
były inne, przyjemniejsze niż te w Polsce. Może bardziej oczywiste,
spodziewalne, a może takie mam wspomnienia?
Burger w porcie. W Donosti czyli San Sebastian jest mały port,
codziennie świeże ryby, małe knajpki z obrusami
z ceraty. Widok na kuter i zatokę.
W Gdyni jest „aktywny” port, ale też mała „odnoga” – tak, do której rzadziej
się wpływa.
Gdyński Marriott ma skandynawską restaurację – GaRD – Nordic Kitchen.
Oprócz klopsików szwedzkich mają też klasyczne burgery.
Tak, tak przed zawodami odżywiam się co najmniej dziwnie…. Dlatego gluten,
dlatego frytki.
Niezależnie od kadru - smacznie i ślicnzie fot. D.Szymborska |
Tego mi w Warszawie brakuje......fot. D.Szymborska |
GaRD serwuje dobre burgery, może nie powiem, że jakieś super wyjątkowe,
ale z pewnością starannie przygotowane, beko chrupiący, kotlet tak wysmażony
jak sobie klient zażyczy. Frytki w koszyczku (takim na niby, bo wiadomo, że nie
w nim smażone) dobre, „domowe”.
Gdyby nie widoki, port, cisza, może to pewno bym się tak nie
zachwycała, a tak cudowne wspomnienia miłego wieczoru.
W Donostii, burgerów w porcie nie serwują, ale z „fast foodów” oprócz
kalmarów są „patatas firitas” czyli ichnie frytki. Bardziej tłuste, z super
sosami i taaakie pyszne….
A o tym, że kolor różowy może być męski to będzie jutro….
Komentarze
Prześlij komentarz