Herbalife Ironman Gdynia – Sprint – pakiet startowy
Tyle tego.... fot. D.Szymborska |
Staram się odpocząć. Nie jest łatwo. Emocji dużo, temperatura wysoka –
powietrza (na szczęście).
Pakiet odebrany, rower stoi w strefie zmian. Ale po kolei.
Na bogato – tak dwoma słowami można określić to co przygotowali
organizatorzy w pakiecie startowym. To co potrzebne do startu to: chip na nogę,
czepek, numer startowy, numery na kask i rower. Cała reszta to dodatki. Tym
razem było ich sporo: pasek na numer startowy, torba sportowa (dziś kilkaset osób
w Gdyni wyglądało jak dystrybutorzy Herbalife, brakowało nam tylko plakietek –
w czym mogę pomóc!), ręczniczek (ha! To mi się udało bo w łazience mam zielone
kafelki!!), drugi ręczniczek – taki jak mają barmani, tyle, że zamiast logo
piwa albo innego alkoholu ma napis LIV. Jakby tego było mało, płyn do
dezynfekcji, plaster chłodzący, torba na zakupy, worek na buty, ulotki i
program zawodów, worki do strefy zmian i depozytu, a jeszcze bidon i smyczka.
Tu sobie wisi mój rower i czeka na jutro....mam nadzieję, że nie zmoknie w nocy.....fot. D.Szymborska |
Expo takie jak zawsze, sporo stoisk i mocno znudzona obsługa wielu z
nich. Ja tam zawsze cieszę się ze spotkań ze znajomymi, miała o czym
porozmawiać przy stoisku Timex i Liv/Giant. Nowością było stoisko z gadżetami
Ironman – od śpioszków przez dzwonki do dopingowania!
Teraz wyglądam przez okno i sprawdzam czy już pada. Na szczęście rower
przykryty woreczkiem – nie zmoknie przez noc, jakby co!
Cieszę się na jutrzejszy start, na razie na plaży zamki z piasku, panie
spalone na ciemną czerwień, dużo kapsli po piwie…ale już „dywan” w porcie
rozłożony….słychać rozmowy o tym „Ironmenie”.
Plan na jutro jest następujący – zjeść śniadanie – normalnie to bym
odpuściła, ale znam swój organizm do 12 nie wytrzymam bez porządnego posiłku,
potem zanieść rzeczy do strefy zmian, wymeldować się hotelu, pójść na start, popłynąć,
pojechać, pobiec i cieszyć się bardzo. Pamiętam o uśmiechu – jak wizualizuję
sobie trasę zawodów to widzę super uśmiechniętą Dotę!
A kciuki to się bardzo przydają, bo triathlon jest sportem
nieprzewidywalnym…..
Prawie jak AI fot. D.Szymborska |
Kciuki trzymam
OdpowiedzUsuńPowodzenia! Kciuki zaciskam.
OdpowiedzUsuńWow! No na bogato! :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia :)
OdpowiedzUsuń