TRYB JASNY/CIEMNY

„Zakładka” i cudowny brunch

Brunch doskonały fot. D.Szymborska
Jeszcze kilka miesięcy temu zakładka miała dla mnie jedno znaczenie – od coś ładnego co wkładam między strony książki, którą czytam. Teraz to pierwsze znaczenie odeszło w niepamięć. „Zakładka” to podwójny trening dwóch dyscyplin. Dziś u mnie to był rower i bieganie. „Zakładka” wykańcza. Za to brunch wzmacnia, daje energię i kalorie też…


Dzisiejsze zakładkowe wyposażenie fot. D.Szymborska
Dziś przejechałam około 40K i przebiegłam 6 z małym hakiem. Miało być więcej ale pyłki przeszkadzają i to bardzo. Pocieszam się, że w końcu sezon pyłkowy się skończy, będę mogła wrócić do normalnych treningów.

Zmęczyłam się. I to tak wszechstronnie – czyli wszystko mnie boli ale pomimo nieprzebiegnięcia zadanego dystansu i tak się uśmiecham. A siłę do uśmiechania mam bo zjadłam super brunch.

Pyłki fot. D.Szymborska
Zakupy z listą procentują, o wszystkim pamiętałam i na brunch zjadłam: jajko od wybieganej kury (ugotowane na twardo), ogórek małosolny (pokrojony na ćwiartki), 3 frankfurterki ugotowane na parze, ser kozi hiszpański, ser pleśniowy, ser żółty i pół bajgla podgrzanego w piekarniku. Twarożek z tartą rzodkiewką. Do tego kawa z ekspresu z chudym ciepłym mlekiem i…to już szaleństwo cydr angielski mocno schłodzony. Jak to wszystko wypisałam to jasne stało się dlaczego przy tak ciężkich treningach nie chudnę. Cóż, bywa. Brunch smakował, i majówka rozpoczęta!

Komentarze

  1. Ja też dzisiaj biegowo i rowerowo (nawet nie wiedziałam, że to zakładka :)), ale w nieco innych proporcjach. Pyłki widziałam - w jednym miejscu zakrywały cały chodnik i wyglądały jak śnieg. Na szczęście nie mam alergii.
    Jeśli zaś o brunch chodzi... No cóż... Ognicho było w Lasku Młocińskim. A co!? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam nadzieję, że tego strażacy nie czytają :) a co!?

      Usuń
    2. Hmm... W Lasku Młocińskim są do tego specjalnie wyznaczone miejsca :)

      Usuń
  2. Ciekawy post :)
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie wypad na zamek w Czersku. Opalony kinolek, dekolt i "rękawki". Weszłam na dwie baszty, obeszłam zamek na około po krzakach, wyleżałam się na pachnącej trawie i zjadłam dwa jabłka od sadownika z Grójca. Pyszne były i nie miałam po nich żadnych sensacji brzusznych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Czersk znam - tam fajnie jest i widok super i miejsce z tych "klimatycznych" :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa