Biegnąca z wilkami
Od lewej: trop zwierzęcia, ślad mojego buta fot. D.Szymborska |
Jak jest śnieg to widać ślady. Dawno, dawno temu czytałam „Biegnącą z
wilkami” Clarissy Pinkola Estes, dziś w Lesie Kabacki podtytuł książki wydał mi
się bardzo prawdziwy – archetyp dzikiej kobiety. Oj można się tak poczuć jak
widzi się tyle tropów w lesie. Wróciłam wolniejsza nie tylko o spalone kalorie
ale przemyślane rzeczy. To jest to co daje siłę w bieganiu – nie tylko fizyczne
wytrenowanie ale radość z bycia z sobą samym. Jestem głodna jak wilczyca więc
po południu będzie o jedzeniu….
Wspaniałe uczucie, gdy widzi się nienaruszone ludzką obecnością tropy dzikich zwierząt. A jeszcze wspanialsze jest, gdy te zwierzęta biegają obok między drzewami.
OdpowiedzUsuńtak, tak lubię zwierzęta ale te mniejsze...dzika to bym na przykład spotkać nie chciała....sarenki, lisy to mi wystarczy:)
UsuńEeee, nie ma jak nagły przypływ adrenaliny na dźwięk chrząkającego dzika. Mi (wprawdzie na rowerze) udało się raz spotkać taką paczkę: http://www.youtube.com/watch?v=Jfg_aEm0H_U
UsuńAle zazwyczaj biegam z psem, więc jest mi raźniej.