Kanapki, piłki i płotki
Kanapki i kawa fot. D.Szymborska |
Ostatni raz biegałam w piątek. Dziś mija
tydzień przymusowego roztrenowania. Brr. Tak parszywie się czułam, że przez
pierwsze trzy dni nawet mi nie brakowało treningów. A dziś znów śniło mi się
bieganie – dochodzę do siebie. Myślę, że najbliższy trening w przyszłym
tygodniu. Czas najwyższy rozbiegać się przed maratonem. Tym bardziej, że
chirurgia szczękowa, chirurgią szczękową ale biegnę dla Kompani Wrażeń,
sprzedaję kilometry więc muszę je przebiec! Jeszcze trochę kilometrów zostało
do sprzedania zapraszam KLIKNIJ TUTAJ.
A dziś o płotkach, piłkach i taśmach. Bo samo
bieganie nie wystarczy. Technikę i siłę wyrabia się w sali gimnastycznej.
Milion rzutów piłką lekarską, kolejne milion skłonów przy płotku, potem skakanka,
ławeczka. I tak co najmniej raz w tygodniu. Tylko wtedy krok biegowy wygląda
ładnie, inna sprawa, że ładny wygląd oznacza świetną ergonomię. Zatopkiem nie
jestem, robię wspięcia!
To tak wspomnieniowo…. bo treningów w sali też
mi brakuje bardzo….. powrót dopiero w przyszłym tygodniu….
Skakanka, bidon i piłka (4kg) fot. D.Szymborska |
Czytając historię Zatopka w "Urodzonych biegaczach" miałam łzy w oczach, do tej pory się wzruszam. Strasznie mi go szkoda, a jednocześnie podziwiam go za energię i optymizm mimo wszystko. Chyba urodził się w złym miejscu i w złym czasie; był zbyt pozytywny jak na tamtą ponurą erę. Podejrzewam, że teraz byłby jednym z najbardziej znanych propagatorów sportu w Europie.
OdpowiedzUsuńMijają właśnie 24h z Trion:Z. Zmianę zauważyłam, co prawda jest subtelna, ale jest. Pierwsze 3h noszenia były czymś dość dziwnym - założyłam ją na prawą rękę, a na lewej, w tym samym miejscu czułam śmieszne mrowienie; robiło mi się gorąco w stopy, a potem w różne części ciała (siedziałam w pracy, cały czas w tym samym miejscu, więc żadne dodatkowe źródła ciepła nie wchodziły w grę). Potem wszystko się uspokoiło. Podoba mi się to, że tej bransoletki zupełnie nie czuć. Można w niej się myć, gotować, spać i w niczym nie przeszkadza, a uczucie takiej fajnej energii jest cały czas wyczuwalne. Mój kochany chłop-sceptyk, uśmiechnął się tylko, kiedy mu opowiadałam o Trionie, bardziej wierzy w efekty diety bezpszennej, bo też się pod nią podpiął. O efektach diety bez zbóż z chęcią dam znać, jednak po jakimś miesiącu jej stosowania, kiedy będzie widać trwalsze efekty. Póki co - pełne zaskoczenie, całkowicie pozytywne.