TRYB JASNY/CIEMNY

Sobotnie śniadanie – w piżamie do sklepiku



Sobotnie śniadanie fot. D.Szymborska
W sobotę osiedlowy sklepik otwierają już o 7.30 Po tej godzinie można spotkać dużo sąsiadów. Wszyscy udajemy, że nie jesteśmy w piżamach, a czapki ubraliśmy na wyszczotkowane i wystylizowane włosy. Nic to. Więcej osób niż ja lubi zjeść dobre śniadanie. Dlatego cierpliwie stoję w kolejce po świeżo krojony boczek, w wersji bekon trafia na mój talerz. Jak zerknęłam na zdjęcie to zastanowiłam się jak jestem w stanie aż tyle zjeść. Inna sprawa, że była po prostu głodna a wczorajsze wybieganie plus ćwiczenia w sali gimnastycznej naprawdę mnie zmęczyły. Mam nadzieję, że to będzie dobra sobota!

Komentarze

  1. Po dobrym treningu też sama się sobie dziwię, jakie ilości potrafię zjeść. Ale bez tego nie mialabym siły na następny i następny, i następny trening :) Śniadanie pyszne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze że jedzenie wynagrodziło wam czekanie. Pomysł na czarny majonez i paelle z makaranu to faktycznie coś na co i ja bym nie wpadła. Czekam na rekonstrukcję przepisu na Twoim blogu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. aj to nie miało być tu!! komentarz dotyczy ostaniego wpisu:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa