City Trail – ostatni w tym roku w Warszawie
No dobra nie wiem co ta wlepka znaczy ale bardzo mi się podobała - szlaban przy trasie biegu fot. D.Szymborska |
To był mój drugi start w tym sympatycznym cyklu biegów po lasku
Młocińskim. Wiedziałam już, że na start z biura zawodów trzeba przejść około
1300m. W gruncie rzeczy to fajne rozwiązanie bo można sobie rozgrzewkę zrobić.
Jak się wie to, fajnie jest jak nie to nerwowo biegnie się na start.
Dwa okrążenia, sympatycznie jak ostatnio. Na mecie gorąca herbata i
ciacho. Ciacho odstąpiłam chłopakom -
podobno bardzo smaczne. Zrobiłam malutkiego gryza i potwierdzam – pycha. Takie
drobne rzeczy a cieszą. Numer coraz bardziej wymiętolony ale zgodnie z zasadami
cyklu tych biegów „zdany” w biurze zawodów, chip do buta też.
Porównywanie lapów - podzieliłam bieg na 5 części i od razu na mecie mogłam zobaczyć, jak który odcinek pobiegłam fot. T. |
Mój "numerek" fot. D.Szymborska |
Pogoda – cóż trochę padało pod koniec ale nie było tak źle. Co dobre z
moim katarem dużo lepiej – wersja wybiegaj choróbsko dziś zadziałała.
Dużo znajomych twarzy, Piotrek jego koledzy i koleżanki, Magda, Filip
się biega w Warszawie to się spotyka.
No to połowa za mną. Biegłam już dwa razy, a do ukończenia cyklu i
bycia klasyfikowaną potrzeba aż 4 startów. Z miesiąca na miesiąc poprawiam
swoje czasy, lubię taką tendencję!
Ciekawa jestem kolejnego biegu, może po śniegu? Bo dziś zimowo nie
było, plus 6 stopni i siąpiący deszczyk.
Też biegam z City Trail, ale w Bydgoszczy. Już się martwię co będę biegać jak się cykl skończy. Ta rywalizacja trochę mnie motywuję do szybszego biegu, na który wiem, że mnie stać, a jak sama biegam to czasami nie chce mi się przycisnąć :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia na treningach!
Wygląda na to, że organizatorzy CT są profesjonalni w każdej lokalizacji, gdzie odbywają się biegi! Super!
UsuńTobie również powodzenia na treningach i na zawodach:)