On The Run – trzecia edycja - relacja
Na ściance fot. T. |
Że po ciemku – wiadomo, bo o 21 jasno nie jest.
Że po Łazienkach – też łatwo się domyślić bo tam są światełka PGE.
Że z KGB* – bo z reguły biegamy wspólnie.
Że świetna zabawa – nie przypominam sobie, kiedy się źle bawiłam na
jakiś zawodach.
4 x ŻE. I dobrze człowiek śpi w nocy.
Lansu ciąg dalszy fot. T. |
On The Run to fenomen warszawski – trzeba siedzieć przed komputerem i
wykazywać się refleksem by się zdążyć zapisać. Ostatnio miejsca rozeszły się w
kilka minut. A uczestnicy kupowali udział w ciemno nie wiedząc co będzie w
pakiecie startowym, nie wiedząc o zmianie trasy, ba nawet nie wiedząc o małej
zmianie konwencji biegu – na muzyczno-świetlistą z tylko świetlistej.
Biegło nas więcej z KGB ale się nam nie udało na zdjęcie zmówić, bo
niektóre delikatnie mówiąc nadrabiały spóźnienie na start.
Bieg – jak zwykle, króciuteńka rozgrzewka pod sceną, punktualny strzał
i poszli. Tym razem inna trasa. Biegłyśmy na życiówkę Gabi – skutecznie. Co nie
zmienia faktu, że można było na trasie pogadać! Spotkałam Danego, który jutro
będzie się ścigał po schodach, Martę, którą widuję na prawie wszystkich biegach
(chyba podobnie konstruujemy kalendarz startów!) i jeszcze kilka osób. Wszyscy
biegli w tej wolniejszej części, dobrze się bawiliśmy i plotkowaliśmy na temat
kolejnych biegów w których wystartujemy.
Akcenty muzyczne w czasie biegu – pan grający na fortepianie – ślicznie
oświetlony, biały fortepian. Nie zauważyłam namiotu nad pianistą i instrumentem
a jak dochodziliśmy do auta to zaczynało padać. Mam nadzieję, że fortepian i
pianista nie ucierpieli. Był też Grechuta, że nie osobiście to wiadomo, z
głośników przy nawrotce.
Dużo ciemniej jak nie ma tych atrakcji świetlnych. Ciekawa jestem co
zaproponują organizatorzy w kwietniu, bo mam nadzieję, że nie przestaną
organizować tych wieczornych przebieżek.
U mnie bez zmian, po ciemku ścigać się nie chcę bo boję się, że się
skontuzjuję, a tego taki start D nie jest wart, nie odpowiada mi też pora
dania. O 21 to ja jestem już konkretnie zmęczona, a wczoraj trenerka zdrowo
dała mi w kość na basenie. Oczywiście, że nie biega się rękoma, ale po treningu
w łapkach zwyczajny bieg też był wyzwaniem!
Najważniejsza jest życiówka Gabi. A urwanie minuty to naprawdę dużo!
*KGB – Koleżeńska Grupa Biegowa
Fajne zawody tylko powiedz mi jedna rzecz gdzie organizowane sa te biegi?
OdpowiedzUsuńa masz rację z tym pytaniem, to mi się takie oczywiste wydało, że nie napisałam miejsca - Łazienki w Warszawie :)
Usuń