Triathlonisty „specyfiki” na wszystko
"Apteczka" fot. D.Szymborska |
Temat powraca, a to przy kontuzjach, a to przy bólach przeciążeniowych,
a to przy zmęczeniu. Tubek przybywa, dobrze, że z tabletkami tak nie jest.
Jeszcze nie doszłam do tego, żeby mieć takie na rano, popołudnie i wieczór….
A wszystko dlatego, że naprawdę bardzo ciężko trafić do dobrego
lekarza, takiego, który nie stwierdzi – 3 miesiące przerwy w treningach powinno
pomóc (gdy my mamy rozpiskę zawodów….PB do zrobienia i tak dalej…). Inny będzie
się upierał, że badania krwi „na elektrolity” nie są „w pakiecie”, kolejny coś
tam…. Same problemy czekają na tych, co ćwiczą i coś im dolega. Można próbować
dostać się do lekarza sportowego z nadzieją, że ten będzie rozumiejący, ale czy
termin na marzec 2016 jest dla nas odpowiedni? A może warto już teraz się
zapisać? Tak żeby wiedzieć, że jak coś
się będzie działo w przyszłym sezonie to mamy zaklepaną kolejkę?
Po tym jak sama dorobiłam się kontuzji, bo lek bez recepty był w
promocyjnej cenie, a ja sobie pomyślałam czemu nie podleczyć swoich stawów. W
efekcie, mimo, że bez recepty lek działał, ba działał na tyle dobrze, że
kontuzja kolana pojawiła się z dziwnego powodu – nadmiaru mazi, której
produkcję miał ten lek wspierać, uważam na to co łykam. Bo może działać!
Trzymam się witamin, minerałów!
A maści to mam „na wszystko”. Niestety mimo, że tak nie powinno być,
uważam, że lekarz to ostateczność.
A opis i uzasadnienie leków, maści, żeli i tabletek przedstawia się
następująco:
Biovital zdrowie – codziennie piję dwie łyżki tego metalicznego syropu.
Nie wiem na ile działa, ale wiara czyni cuda – piję i nie choruję i wyniki
badań krwi mam świetne!
Supradyn – witaminy – bardzo drogie, ale po nich czuję się najlepiej,
są też w wersji musującej ale z racji tego, że łykam je cały czas to wybieram
ekonomiczniejsze rozwiązanie.
Ale HydroSalt – dostałam i jeszcze nie wypróbowałam, bo wydaje mi się,
że aż tak się nie pocę….nic tylko pojechać w tropiki i sprawdzić działanie!
Keto Spray Forte – na receptę, awaryjny środek – jak już coś bardzo
boli, nie można stosować w lecie na skórkę, która będzie opalana.
Dip Rilif żel – jedna z moich ulubionych maści – na wszystko co boli!
Niestety bardzo śmierdzi, ale działa!
Hydrocortisonum – cóż woda w basenie nie zawsze jest czysta, o
uczulenia łatwo – ten krem przynosi ulgę i skóra wygląda lepiej
Fenistil żel – ten na ukąszenia jest też świetny na uczulenia – znów bo
woda różna jest…
Hascovir Pro – o nawet nie wiedziałam, że mam wersję PRO! To znów lek
na uczulenia, bo nie wszyscy jak mają opryszczkę rezygnują z treningów, w
efekcie ma ją coraz więcej osób…
Naproxen – a takie urozmaicenie, jak się Dip Rilif skończy, to można
tym się smarować, trochę mniej śmierdzi…ale też (na mnie) gorzej działa.
MyVen – nowa tubka, była w jakimś pakiecie startowym, dawali to
wzięłam, stłuczenia się zdarzają a żel chłodzący brzmi dobrze.
Aescin – oj tu już resztka żelu,
to ten co pomaga nogom odpocząć, pani w fabryce i osoba biegająca tysiączki na
stadionie z przyjemnością go wkremuje w łydki.
Bengay – ja tam się nią nie smaruję przed startami, ale sądząc po
zapach wielu biegaczy wierzy w jej cudowną moc, szczególnie w Falenicy przy Zimowych
Biegach Górskich zapach Banegaya na starcie….taki mamy klimat!
Altacet – jak ostatnio nie udało mi się ładnie wskoczyć do basenu i
piszczelem zawadziłam to pomógł. Kiedyś
robiło się okłady a teraz można z tubki wycisnąć – łatwiej ale dużo drożej.
Traumon – a to obok Dip’a moja ulubiona maść na wszystko. Boli,
posmarować – przejdzie!
Terbinarfina – a to krem na uczulenia na ręce od noszenia „chipów” na
basenie, super działa!
Solcoseryl – maść na obtarcia i odciski wszelakie. Swoją drogą
fascynujące jest to, że nawet najlepiej (tak by się wydawało) dotarte buty
potrafią obetrzeć „do mięsa”. Nie wiem od czego to zależy, tak się dzieje, i
już.
Baume des Pyrennes – maść bardzo śmierdząca ale super działająca na
siniaki, człowiek zaliczy asfalt na rowerze, popachnie jak sklep zielarski ale
sian zniknie w mig!
Sinagapurski olejek do masażu – prawie nówka, bo tak rzadko go używam,
czasem wetrę w łydki, ładnie pachnie ale z racji braków umiejętności do masażu
nie umiem powiedzieć czy działa.
Maść propolisowa – wyjątkowo śmierdząca, więc nie wiem jakie ma
dodatki, ja stosuję na stopy – działa i na szczęście szybko się ulatnia zapach.
To tyle resztę maści i specyfików mam w innych miejscach i nie mogłam
ich znaleźć, a powinien jeszcze być gdzieś lód w sprayu i maść końska.
Komentarze
Prześlij komentarz