FH – Fit Hipster czyli śniadanie w Moko-toffie
Drugie śniadanie fot. D.Szymborska |
Mniej więcej raz na miesiąc jemy razem z G. lunch albo późne śniadanie „na
mieście”. Wybieramy miejsca nowe – dla nas, takie w których powinna być dobra
kawa. To chyba jedyny warunek konieczny, reszta to pełna dowolność.
Dziś Mokotuff, niedawno to miejsce obchodziło swoje pierwsze urodziny.
Przez poprzedni rok jakoś mi nie po drodze było, a dziś nadrabiałyśmy
zaległości.
Śniadaniownia/lunchownia – przynajmniej o porze o której tutaj byłyśmy.
Klasyka – duże okna, jasne meble, szare ściany, ciekawe lampy, jedna ściana z
cegieł, barman z tatuażami. Przy wspólnym stole zbalzowane nastolatki, panowie
biznesmeni, trochę drwali.
Brzmi okropnie, ale przy tym wszystkim tam było naprawdę przyjemnie!
Ciężko uwierzyć prawda? To chyba kwestia tego, że miejsce jest duże, i każdy
może znaleźć swoją przestrzeń!
Z racji zwracania uwagi na kalorie – te małe żyjątka, które zwężają
ubrania w nocy, wybrałyśmy śniadanie FIT.
Wiosennie fot. D.Szymborska |
Moje FIT śniadanie, wygląda inaczej ale to też było OK. Placuszki bez
glutenu (niestety też bez cukru i bez soli), pyszny twarożek (to chyba zawsze
jest pyszne, to tylko kwestia dodania śmietany), dobre liście, żeby już tak
całkiem FIT było to kiełki. Trochę śmiesznie. Takie hipsterskie wyobrażenie FIT
śniadania, bo na sałacie był sos (coś majonezopodobnego). Kucharz dorzucił też
kilka ziarenek granatu. To było smaczne, choć drogie, ale to do siebie mają
śniadania „na mieście”. Kawa pyszna.
Mam dwie pieczątki na karcie kawowej, nie wiem czy uda mi się zebrać
kolejne ale dzisiejsze przedpołudnie było przyjemne!
Jakbym jadła takie fit śniadania, to chyba wcale fit bym się nie czuła, ale nazwa miejsca bardzo mi się spodobała... no i skoro mają pyszną kawę, to czemu by nie zajrzeć ;-)
OdpowiedzUsuń:) uważam, że fajnie jest poznawać nowe miejsca :) czasem jest super a czasem....więcej tam nie chodzę :)
Usuń