Elite Real Turbo Muin – po dwóch miesiącach jazdy
Jeden element tutaj nie pasuje, który? Fot. D.Szymborska |
Mój drugi sezon triathlonowy charakteryzuje się dużo większą ilością
jazdy na rowerze. To wszystko jest możliwe dlatego, że jak się budzę to
widzę….rower bez tylnego koła….i wiem, że czeka na mnie kolejny trening. O tyle
wyjątkowy, że będący wynikiem mojego testu sprawnościowego.
Elite Real Turbo Muin – to jest maszyna do produkcji potu! Serio, okna
nie otworzę za bardzo bo jednak minusy za oknem, więc jest takie uchylone… a na
rowerze trzeba śmigać.
Od dwóch miesięcy jeżdżę programy, które mają mnie nauczyć wielu
rzeczy. Po pierwsze kadencja. Sezon temu o tej porze roku to śmigałam na MTB po
lesie, takie dwie, dwie i pół godziny jazdy. Bez pomiaru kadencji…W efekcie
kadencja niziutka…oj niziutka była w zeszłym sezonie. Teraz wszystko
pomierzone. Więc pracuję nad kadencją, po drugie wykorzystuje wszystkie
możliwości czyli oprócz kadencji mierzę Waty, prędkość i HR. Brakuje tylko
diody na czole i pomiaru zakwaszenia.
Trenażer jest super, ma jednak kilka „ale”. Psychologowie są podzieleni
co do tego, czy powinno się zaczynać od dobrych informacji (efekt pierwszego
wrażenia) czy na nich kończyć – efekt świeżości. Ja zacznę od zalet i dobrych,
bo (na szczęście) tych gorszych jest tylko kilka.
Zalety trenażera Elite RTM:
·
Najcichszy trenażer jaki
(informacja bardzo ważna, jak się żyje z triathlonistą, albo rowerzystą w
jednym mieszkaniu),
·
Łatwe regulowanie obciążenia,
·
Możliwość pojechania testu
wydolnościowego,
·
Możliwość korzystania z programów
ćwiczących prędkość, siłę (podjazdy) itp. – każdy znajdzie coś dla siebie i
będzie to coś innego – powiedzenie indywidualne plany treningowe pasuje jak
najbardziej,
·
Super efekt ścigania kolarzy, albo
pogoni za nimi albo samotnej jazdy – to wszystko w opcji jechania odcinku TDF z
DVD,
·
Wykresy, statystyki,
·
Pomiar: HR (pasek swój), mocy,
kadencji, prędkości,
·
Możliwość ćwiczenia podjazdów,
·
W komplecie jest mata, która
wygłusza drgania, można śmigać z kadencją 90 i nic w pokoju się nie trzęsie
(trzeba tylko umieć z taką kadencją jeździć),
·
Trenażer jest śliczny, po prostu
widać włoski design, trochę jak z Alfa Romeo – wiadomo, że się psuje ale tak
wygląda…..
·
Nie ma podstawki na przednie koło
– jeździ się na normalnej wysokości czyli też dużo łatwiej się wchodzi i schodzi
z roweru,
Wady:
·
Aplikacja uruchamia się „wieki” na
komputerze,
·
Komputer musi być blisko
(krzesełko przy rowerze) żeby wszystko działało bo inaczej nie łapie czujników
i nici z jazdy programów,
·
Przed update aplikacja się
wysypywała, a najgorsze było to jak potrafiła nie zapisać testu,
·
Mam wątpliwości czy kadencja jest
liczona z czujnika czy wyliczana przez aplikację (do sprawdzenia),
·
Jest już nowy update z którego
wynika, że jak się go zrobi to można stracić dane, dotychczas wyjeżdżone (na
razie nie robimy tego update),
·
Wcale nie zajmuje tak dużo mniej
miejsca jak mi się wydawało, że będzie, owszem nie ma koła ale sprzęt jest
dużym „meblem”.
I tak zima jest bardzo rowerowa! Trenażer kupiliśmy w salonie Giant’a
na Fabrycznej, w zeszłym miesiącu trwały tam wyścigi trenażerowe na bracie Real
Turbo Muin – Zimowy Klasyk Shimano Elite Race.
A ja się ścigam kilka razy w tygodniu, ze sobą, ze zmęczeniem, z
pagórkami…..i jestem ogromnie szczęśliwe, że roweruję w zimie. Nie muszę się
bać, że się zaziębię, że ciężarówka mnie przejedzie, że będę musiała stawać na
światłach. Owszem nie mam oporu powietrza, prawdziwych zakrętów ale mam dużo
dobrego treningu!
Komentarze
Prześlij komentarz