Dzień pączka
Wczoraj napisałam, że nie będę dziś jadła pączków. Jak jestem na
diecie, zależy mi by zrzucić kilogramy to się będę tego trzymać. Komentarze
(FB) były różne. Że tradycja, że nie można sobie odmawiać, że taki dzień, że
potem będzie się żałować, ale warto zjeść.
Tradycja. Słowo wytrych. Do wszystkiego, do usprawiedliwiania, do
tłumaczenia, do wyjaśniania. Przerażające.
Tradycyjnie robiono wiele, okropnych rzeczy, mówiąc - taka tradycja.
Rozumiem sens tłustego czwartku jako tego jedynego dnia w roku, gdzie
jemy pączki, chrust, rozumiem historię – człowiek często głodny ma szansę cały
dzień jeść słodkości – super.
Tylko ile jest takich osób? Ile z tych co dziś
będą pisać na Facebook’u – osiem! Albo -
siedem ale się będę turlać! – od jutra dieta, nie mogę patrzeć na pączki itp…
przez cały rok unika słodyczy? Kilka? Może, jeżeli wezmę pod uwagę kilkuset
moich znajomych.
Dzisiejsza rozpiska fot. D.Szymborska |
Dlatego zwyczajnie dziś po pączka nie sięgnę, jak będę miała straszną
ochotę (kiedyś) to sobie kupię. Takiego z dobrej cukierni. A nie za 44 grosze!
Dostałam reklamę, że w jednym z marketów pączki już od 44 groszy. Ciekawe ile
może być pączka w pączku w takiej cenie? Przerażające!
Dlatego nie będę przeliczać ile dziś wypływałam pączków….wiem, że pod
koniec treningu na ostatnich 400m kraulem zaczynałam widzieć gwiazdki. Nie
przypominały pączków….
Wychodząc z basenu pani w kasie powiedziała, że pączki są za darmo.
Niektórzy biorą przed treningiem inni wychodząc z basenu. Jak wchodziłam to ich
nie było, bo jeszcze wtedy (rano) nie dowieźli…. Pani przekonywała, żebym
zjadła bo to przecież taka tradycja….
Wypływane i niezjedzone fot. D.Szymborska |
Komentarze
Prześlij komentarz