Jak frytki to z OKIENKA
Duża porcja...cóż mała była mała....fot. D.Szymborska |
Pewno, że można zrobić w domu. Trzeba obrać ziemniaki, pokroić,
następnie wrzucić do gorącego oleju. Wyciągnąć, ostudzić i wrzucić znów. Wyjdą
pysznie. Sprzątania będzie na godzinę, wietrzenia (nawet przy dobrym okapie) na
dwie. To lepiej wsiąść w auto i pojechać na Polną.
Frytki z OKIENKA są takie jak powinny być – chrupiące z zewnątrz,
rozpływające się w środku. Do tego podawane w fikuśnym opakowaniu ze specjalną „kieszonką”
na sos. Tym razem (drugim w historii) wybrałam żurawinowo chrzanowy. Cóż
czosnkowy lepszy ale ten też smaczny.
I tym sposobem frytkożerność zaspokojona. A w domowej kuchni, czysto
nie ma zlewania oleju do butelek, nie ma mycia wszystkiego wokoło.
Dobrze, że
do OKIENKA tak daleko, że ciężko zaparkować bo inaczej jeszcze ciężej by było z
tą dietą….
Inna sprawa, że pomysł na frytki to wina przepisu na gulasz
flamandzki. Gulasz pyszny ale powinno się go serwować z frytkami. Cóż zjedliśmy
na miejscu, a gulasz będzie z kaszą….
Jak najdzie ochota to nie ma zmiłuj :)
OdpowiedzUsuńniestety :)
Usuń