Top Chef – III edycja – finał NA ŻYWO
Ten skaczący co zwycięzca III Edycji Top Chefa fot. D.Szymborska |
Z racji braku telewizji, środowych treningów wieczornych, Top Chefa
oglądałam z reguły w czwartek około 20.
Nie patrzę na facebookową stronę
żeby mieć niespodziankę, co będzie się działo w programie. Emocje zawsze są.
Faworyci i faworytki również. Lubię gotować, a szefowie kuchni w tej edycji
programu naprawdę umieli przyrządzać imponujące, co do wyglądu dania – smaku nie
poznałam więc nie komentuję.
Od Grzegorza Łapanowskiego dostałam wejściówki – dzięki. Sektor do którego
zostali zaproszeni goście Grześka był jednym z głośniejszych i bardziej
radosnych, większość stanowili młodzi kucharze z zespołu Grześka – w takim
klimacie to nawet stare kreskówki by się nam dobrze oglądało a co dopiero taki
finał!
Owacja na stająco fot. D.Szymborska |
Najpierw trochę, ale mało zamieszania organizacyjnego, zgoda na
udostępnianie wizerunku, kolejka do szatni.
Przed programem rozmowa z Pawłem
Wałęsą – cóż za niego najmocniej trzymałam kciuki. Potem dużo czekania,
ćwiczenia dla publiczności. Cały czas super atmosfera.
Czułam się jakbym czekała na przedstawienie w teatrze, Hala Mera ma
dużą widownię, super oświetlenie i tak zwany dobry klimat.
Trochę liczyłam, że zobaczę kucharzy „w akcji”, ale konwencja finału to
wspólne oglądanie na wielkim telebimie ich zmagań z pięciodaniowym menu degustacyjnym. Koniec był najważniejszy!
Jak już wszyscy wiedzą wygrał Marcin Przybysz – gratuluję, mam
nadzieję, że na jakiś warsztatach pogotujemy razem bo jestem ciekawa jakim
szefem jest w swojej kuchni.
Paweł Wałęsa nie wygrał, szkoda, co nie zmienia
faktu, że jak tylko będę nad morzem to zamierzam wybrać się do jego
restauracji.
To był długi i miły wieczór, emocje – te dobre, zabawa – spontaniczna i
radość, że wśród tylu ludzi gotowanie wzbudza takie zainteresowanie.
Dzięki Grzegorz za zaproszenie, od razu zapowiadam, że trudno najwyżej
jeden trening przepadnie ale chcę się wybrać na finał czwartej edycji!
Przygotowania do finału fot. D.Szymborska |
Z ulubionym kucharzem - Pawłem Wałęsą fot. J. |
Hahaha też nie mam telewizji. Jak mi ktoś czasami wspomina np. czy widziałam "Rolnik szuka żony" a ja robię zdziwioną minę w stylu "co to za twór" to równie zdziwiona mina pojawia się gdy mówię "nie mam Tv". ;-) Czyli jest nas więcej ;-)
OdpowiedzUsuńmyślę, że jest - beztelwiozorowców całkiem sporo :)
Usuńja nie mam TV od kilkunastu lat i jakoś nie czuje, że nie jestem na bieżąco z tym co na świecie. A co do "Rolnika" to zobaczyłam jeden odcinek w sieci - i ciężko mi się to oglądało do końca taka to była szmira, ot chciałam wiedzieć o czym piszą w gazetach.
Zazdroszczę braku TV.Żyłam szczęśliwie bez telewizora dopóki nie wyszłam za mąż, moja połówka niestety życia sobie nie wyobraża bez tego pożeracza czasu, a teraz jestem załamana, ponieważ chce kupić do sypialni 60 calowy ;(((.
Usuńoj ale przecież posiadanie telewizora nie oznacza, że zawsze musi być włączony :)
Usuń